Infrastruktura związana z ekspresówkami rozwija się w dość przeciętnym tempie, ale przynajmniej coś się dzieje. Dzięki takim odcinkom zmniejsza się czas przejazdu, a zwiększa bezpieczeństwo.
Tzw. „eSki” zintegrowane są głównie z pasami dojazdowymi i w teorii nie ma miejsc, które mogłyby rodzić duże zagrożenie. Praktyka pokazuje jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych – wszystko za sprawą nie dróg, a kierowców, których działania budzą czasami potężne wątpliwości.
I kolejna sytuacja potwierdzająca tę teorię wydarzyła się na S14 w pobliżu Pabianic. Prawidłowo jadący kierowca nie krył zaskoczenia, gdy zza łuku wyłonił się… Matiz jadący pod prąd. Nie wiadomo, skąd się tam wziął. Bym może jego użytkownik postanowił zawrócić…