Nie ma wątpliwości, że ta produkcja okazała się strzałem w dziesiątkę. Zainteresowała wielu fanów F1 z całego świata.
Niektórzy twierdzą, że pewne wątki są tam specjalnie wyolbrzymione, ale pamiętajmy – Drive To Survive musi być emocjonujące. Gdyby nie było, mogłoby zainteresować tylko zagorzałych fanów motorsportu. W takiej formie może natomiast przyciągnąć tych, którzy do tej pory nie śledzili poczynań kierowców Formuły 1.
Jak można się domyślać, materiały z bieżącego sezonu wciąż są tworzone – mamy dopiero półmetek i wciąż nie wiadomo, kto zdobędzie mistrzostwo. W czwartym sezonie tej produkcji największymi gwiazdami będą na pewno Hamilton i Verstappen, którzy walczą o tytuł. Istotną rolę odegra też Alonso, który jako 40-latek powrócił i spisuje się znakomicie, mimo że jego bolid nie jest w czubie stawki.
Nie zabraknie emocji
Poruszone na pewno zostaną wątki transferowe. Szczególnie ciekawie zapowiadają się sytuacje Russella, Bottasa i kierowców Alfy Romeo. Na ten moment nie wiadomo, kto i gdzie znajdzie zatrudnienie. Dwóch, a może nawet trzech może już nie startować w F1. Najpewniejszą sytuację ma oczywiście Russell, choć trudno stwierdzić, czy dostał już zielone światło na starty w Mercedesie. Wtedy problemy miałby Bottas, ale coraz częściej mówi się o „miękkim lądowaniu” w Alfie Romeo. Czy rzeczywiście do tego dojdzie? Czas pokaże. Na pewno będzie sporo materiału do przedstawienia – także tego zakulisowego.
Przypomnijmy, że następny sezon Formuły 1 będzie swego rodzaju rewolucją ze względu na zmiany regulaminowe, które wymuszają skonstruowanie innych maszyn. Możliwe są więc przetasowania w stawce. Liczymy więc, że Drive To Survive 2023 też zostanie zrealizowane. Tak wyglądała natomiast zapowiedź poprzedniej serii tej produkcji: