Gdyby nie nagranie, większość osób nie uwierzyłaby, że taka sytuacja rzeczywiście miała miejsce. A jednak…
Pewien Amisz pokazał, pewnie całkiem przypadkowo, czym jest drift dorożką na drodze publicznej. Brzmi absurdalnie, ale właśnie tak można zinterpretować tę niecodzienną sytuację, która wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych.
Zanim jednak o detalach, warto wyjaśnić kim są Amisze. To wspólnota chrześcijańsko-protestancka, która w pewnym stopniu żyje w odizolowaniu i według ściśle określonych zasad. Przedstawiciele tego odłamu najczęściej nie korzystają z samochodów, telewizorów i innych wynalazków. Niektórzy rezygnują nawet z prądu. Amisze nie uznają też edukacji wyższej, dlatego publiczne kształcenie ich dzieci kończy się zazwyczaj na poziomie podstawowym.
Drift bryczką w XXI wieku
Przejdźmy jednak do kluczowego wątku. Pewien kierowca poruszał się po zmroku nieoświetloną drogą. W pewnym momencie z lewej strony pojawił się powóz konny. Amisz, który pełnił funkcję woźnicy zdecydował się na szybkie dołączenie do ruchu. Koń gwałtownie skręcił, by utrzymać się na jezdni. To wywołało drift dorożką.
Tylne koła bryczki zaczęły się ślizgać i krzesać mnóstwo iskier. Zaprzęg ledwo utrzymał się na asfalcie (w pewnym momencie było blisko do utraty panowania). W uniknięciu kłopotów kępka trawy, o którą powóz zaczepił.
Naszą uwagę zwróciło też oświetlenie zaprzęgu. Widać, że jego użytkownikiem był „nowoczesny” Amisz, który nie lekceważy obowiązującego prawa. Przynajmniej w pewnym sensie… Jak wynika z informacji uzyskanych od rdzennych mieszkańców obszarów użytkowanych przez Amiszów, nie był to odosobniony przypadek szalonej jazdy powozem konnym.