Wyścigi na prostej mają swoją długoletnią tradycję, która rozpoczęła się w USA. Kiedyś startowały w nich seryjne samochody, a także te przerabiane w prywatnych garażach.
Dziś ta dyscyplina wciąż przyciąga zwykłe pojazdy, ale w najwyższych kategoriach pojedynki odbywają się z udziałem maszyn przygotowanych tylko i wyłącznie pod tym kątem. Królami tej dyscypliny są oczywiście dragstery. Niezwykle potężne silniki, ogromne, tylne koła, długa, wąska sylwetka i wielkie spojlery to ich najbardziej charakterystyczne elementy. Kierowcy, którzy zasiadają za ich sterami muszą liczyć się z przeciążeniami niczym z wojskowych samolotów odrzutowych.
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że te niesamowite maszyny bardzo szybko nabierają prędkości. Utrata kontroli może jednak prowadzić do fatalnego wypadku. I tak też zdarzyło się w Texasie. Rozpędzony do 486 km/h dragster stracił przyczepność i uderzył w bandę. Konstrukcja od razu rozpadła się na dwie części. Co istotne, kierowca samodzielnie opuścił wnętrze bez poważniejszych uszczerbków. To oczywiście zasługa bardzo wytrzymałej klatki bezpieczeństwa, która ograniczyła skutki do minimum. Zobaczcie to: