Rynek nie lubi próżni, dlatego chińskie marki skrupulatnie wykorzystują „ideowość” europejskich potentatów. Podczas gdy renomowani producenci starają się dostosować do przyszłych norm, firmy z Kraju Środka „kują, póki gorące”. I jest to słuszna droga.
Jednym z tego przykładów może być dostawczy Maxus. To model Deliver 9, który właśnie otrzymał jednostkę wysokoprężną i trafił na polski rynek. Mimo że ta marka jest już jakiś czas nad Wisłą, jeszcze nie zdołała się przebić do świadomości tutejszych klientów. Ten samochód może jednak w tym pomóc, bo ma predyspozycje, by rywalizować w swojej klasie.
Zacznijmy od tego, że Maxus należy do koncernu SAIC, czyli jednego z największych graczy z chińskiego rynku. To w pewnym stopniu budzi większe zaufanie. Jeżeli dorzucimy do tego niezłe ceny, robi się ciekawie.
Dostawczy Maxus z dieslem – tego brakowało
Deliver 9 jest potencjalnym konkurentem Ducato czy Mastera. Pod względem stylistycznym nie odbiega od głównych rywali, co w tej klasie i tak nie ma większego znaczenia. Tu liczą się wszechstronność i użytkowość.
Klient może kupić Maxusa z samym podwoziem lub w wersji furgon. Ta druga odmiana będzie oferowana z nadwoziem L3H2. To oznacza 5940 milimetrów długości, 2061 milimetrów szerokości i 2535 milimetrów wysokości. Ładowność? 1185 kilogramów.
Wybierając wariant z samym podwoziem należy liczyć się z długością 6200 milimetrów i ładownością sięgającą 1445 kilogramów. Producent oferuje oczywiście przeróżne zabudowy, wśród których są izoterma, kontener, wywrotka czy skrzynia. Istotną wartością samochodu jest holowanie przyczepy o masie 2800 kilogramów – o mniej więcej 300 kilogramów lepszy wynik, niż u licznych rywali.
Przejdźmy do kluczowego wątku, czyli układu napędowego. Dostawczy Maxus skrywa dwulitrowy silnik Diesla generujący 150 koni mechanicznych i 375 niutonometrów. Potencjał trafia na przednią oś za pośrednictwem sześciobiegowej skrzyni manualnej. Warto podkreślić, że obie konstrukcje są autorskimi projektami inżynierów SAIC.
Bazowe wyposażenie też nie rozczarowuje. W jego skład wchodzą m.in.: kamera cofania, ESP, sześć poduszek powietrznych, asystent podjazdu, system ostrzegania o przeszkodach w martwym polu lusterek, ostrzeżenie o niezamierzonej zmianie pasa ruchu. tempomat, klimatyzacja, dostęp bez kluczyka, elektryczne szyby, elektryczne lusterka, podgrzewane fotele oraz cyfrowy ekran dotykowy (12,3 cala) z Apple CarPlay i Android Auto.
>Brytyjska marka już w Polsce. Trzy modele w ofercie
Cena? Wersja VAN to wydatek 111 990 złotych netto, co jest ofertą promocyjną. Po wakacjach może wrócić cena bazowa, czyli 134 900 złotych. Warto więc odwiedzić dealerów i poznać ten samochód.
Warunki gwarancyjne też nie rozczarowują. Auto jest objęte 5-letnią gwarancją z limitem do 160 tysięcy kilometrów. Można ją opcjonalnie przedłużyć do 8 lat i 200 tysięcy kilometrów. Krótko mówiąc, atrakcyjna oferta.