Moda na unowocześnianie starych samochodów zaczyna zyskiwać na popularności. Klienci potrafią poświęcić część oryginalności swojego modelu na rzecz jego użyteczności. I za to należą się ukłony, bo auto służy do jeżdżenia.
Prezentowany Defender Restomod jest tego kolejnym dowodem. Za projekt odpowiada firma Kingslay Re-Engineered, która od dwóch dekad specjalizuje się w tej materii. Warto podkreślić, że jej najnowsze dzieło jest maksymalnie wierne pierwowzorowi.
Nie ma więc mowy o rewolucji. To raczej praktyczna aktualizacja, która udoskonala pierwotną koncepcję kultowej terenówki. Może więc zainteresować nawet purystów lubiących jeździć swoim Land Roverem.
Defender Restomod w dobrym stylu
Auto zostało oficjalnie zaprezentowane na Salon Prive. Warto podkreślić, że modyfikacje są dostępne zarówno dla wersji D90, jak i D110. To też oznacza, że opierają się na oryginalnym Land Roverze, a nie jakichś replikach.
Co ciekawe, Kingsley nie zdecydował się na wymianę silnika. Coraz większa liczba restomodów korzysta z jednostek elektrycznych, co przez wielu jest uznawane za profanację. Tutaj udało się tego uniknąć.
Zamiast wymiany jednostki, zaktualizowano oryginalną – i to jest standardowa wersja. Jeżeli ktoś oczekuje czegoś nowszego, to Kingsley proponuje V8 o pojemności 4,2 litra, które generuje 220 koni mechanicznych i 360 niutonometrów. Firma daje możliwość wyboru także ośmiocylindrowych jednostek Chevroleta: LS3 i LT1.
Ponadto, Land Rover Defender Restomod dysponuje zmodyfikowanym zawieszeniem, które lepiej tłumi nierówności, nowym układem hamulcowym z większymi zaciskami oraz wydajniejszym chłodzeniem.
Jeżeli chodzi o stylistykę, to różnice są skromne. W oczy rzucają się przed wszystkim 18-calowe felgi aluminiowe uzupełnione oponami terenowymi BFGoodrich. Auto zdobi także metalizowany lakier, który można dobrać do gustu klienta.
Wnętrze stało się bardziej użyteczne, dzięki nowym opcjom wyposażenia. Wśród nich znajdują się multimedia z bezprzewodowym Apple CarPlay i Android Auto. Oprócz tego, są tu podgrzewane siedzenia, system monitorowania ciśnienia w ogumieniu czy skórzana tapicerka. Nabywca może też dobrać wariant dachu.
Zakres modyfikacji jest spory, ale cena i tak wydaje się bardzo wysoka. Za cały pakiet zmian trzeba zapłacić 140 000 funtów, co nie obejmuje samochodu-dawcy, którego trzeba dostarczyć we własnym zakresie.