Australijski kierowca znów wystartuje w wyścigu, a raczej wyścigach. Dostał bowiem szansę od dawnej ekipy. Syn marnotrawny powrócił!
Daniel Ricciardo jest bez wątpienia jednym z najbardziej sympatycznych facetów w tym sporcie. Wiecznie uśmiechnięty, wyluzowany – wszyscy mają o nim takie zdanie. Ostatnie lata nie były jednak dla niego przesadnie dobre.
Warto przypomnieć, jak wyglądała jego kariera w F1. Pierwsze istotne zadanie zaczęło się w Red Bull, gdzie Ricciardo poradził sobie z ówczesną gwiazdą, Sebastianem Vettelem. Było jasne, że w tamtym bolidzie jest po prostu znacznie szybszy i nie ma żadnego problemu z adaptacją.
Vettel został jednak zastąpiony przez Verstappena. I tu już nie było tak wesoło. Daniel tylko w pierwszym sezonie zdołał pokonać młodego debiutanta. Później był od niego wolniejszy. Zdawał sobie sprawę, że nie będzie już numerem jeden. A jego apetyt był wciąż duży.
Podjął więc odważną decyzję i odszedł – ku zaskoczeniu Red Bulla. Postanowił dołączyć do Renault, które przyjęło go, jak gwiazdę. Zespół okupował środek stawki i radził sobie całkiem nieźle. Ambicje australijskiego kierowcy wciąż były jednak wysokie, dlatego nagle podjął decyzję o kolejnej zaskakującej zmianie.
Tym sposobem trafił do McLarena. Jego partnerem był wtedy Lando Norris. Sam zapowiedział, pół żartem, pół serio, że go zmiażdży. Rzeczywistość nie była łaskawa dla Ricciardo. Nie radził sobie w bolidzie brytyjskiej ekipy i został po prostu rozgromiony przez młodszego kolegę. Był tak słaby, że team poprosił go o odejście przedterminowe, za co musiał zapłacić mu kilkanaście milionów. Co ciekawe, na jego miejsce wszedł młody Australijczyk, Oscar Piastri, który znacznie lepiej radzi sobie w trudnej maszynie.
Daniel Ricciardo w starym domu
Powrót do Red Bulla (w roli kierowcy rezerwowego) był rozsądniejszy, niż zajęcie fotela w Haasie. Ricciardo był cierpliwy i dostanie szansę – znacznie szybciej, niż wszyscy podejrzewali. Przeciętna dyspozycja de Vriesa sprawiła, że team wysłał Daniela na testy opon, które miały dać odpowiedź w jakiej jest formie.
>Grand Prix Wielkiej Brytanii 2023: McLaren wrócił do gry, Verstappen poza zasięgiem
Decyzja musiała zostać podjęta bardzo szybko. Wczoraj ogłoszono, że Daniel Ricciardo został kierowcą AlphaTauri. Tym samym Nyck de Vries stracił miejsce w składzie. Holenderski kierowca na pewno był zawiedziony, ale jego jazda nie była na tyle dobra, by się obronił.
Tym samym Yuki Tsunoda może czuć się niepewnie. Zresztą, nie tylko on. Z kolei Orlen może być usatysfakcjonowany. Zespół, który sponsoruje ma teraz jednego z najpopularniejszych i najlepiej ocenianych kierowców w stawce. Marketing może więc przygotowywać się na wykorzystanie wizerunku Australijczyka.