Nie od dziś wiadomo, że konflikt pomiędzy Koreą Północną a Koreą Południową należy do najbardziej niezrozumiałych i zbędnych.
Czasami wymyka się spod kontroli i dochodzi do tragedii. Oczywistym jest, że błyskawicznie rozwijający się Koreańczycy z południa chcieliby pokoju, ale trudno go wyegzekwować, skoro na północy rządzi człowiek oderwany od rzeczywistości. Ta prozaiczna sytuacja pokazuje różnice między tymi państwami. Jeżeli to był zamierzony trolling przywódcy, to wyszedł znakomicie.
Zacznijmy od tego, że zdarzenie miało miejsce w Rosji. Kim Dzong Un odwiedził kraj 70-letniego agresora, który wciąż prowadzi wojnę z Ukrainą. Powód wizyty? Z pewnością chodziło o wsparcie militarne. To jedyny argument, którym dysponuje Korea Północna. W każdym innym aspekcie jest kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat za Koreą Południową i resztą rozwiniętego świata.
Trolling przywódcy – przypadkowy czy celowy?
Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy 10 dni spędzonych z koreańskim politykiem przyniosło Putinowi korzystne rezultaty. Liczymy, że nie. Warto jednak spojrzeć na aspekt motoryzacyjny. Kim Dzong Un był wożony starym Maybachem, któremu towarzyszyły nowe modele Hyundaia. To minivany Staria pochodzące z Korei Południowej.
Niewykluczone, że propaganda północy była tak rozemocjonowana tym wydarzeniem, że pominęła ten fakt. W materiale udostępnionym przez telewizję narodową Korei Północnej nie było zamazanych logo producenta.
>Rosja cofa się w rozwoju, Renault sprzedaje udziały. Moskwicz powróci?
Krótko mówiąc, służby czuwające nad bezpieczeństwem przaśnego przywódcy jechały obok niego południowokoreańskimi samochodami. Podejrzewamy, że Kim Dzong Un nawet nie był tego świadomy. Niewykluczone, że to był celowy żart Rosjan, choć należy brać pod uwagę również przypadek.
Jeżeli ktoś doniósł koreańskiemu włodarzowi, do czego doszło (albo przedstawił to jako zniewagę), to cała historia może skończyć się nawet egzekucjami. To, co robią Rosjanie jest oczywiście poza zasięgiem Kim Dzong Una, ale emisja wiadomości z samochodami wroga i przedstawienie ich w korzystnym świetle to już inna sprawa. Pozostaje liczyć, że nikt nie straci życia przez trolling przywódcy (świadomy lub nie).