Grand Prix Singapuru 2024 może przejść do historii nie tylko ze względu na wyniki. Niewykluczone, że to domknięcie rozdziału w karierze australijskiego kierowcy.
Niektórzy twierdzą, że to był ostatni wyścig Ricciardo. Wiecznie uśmiechnięty, niezwykle sympatyczny reprezentant Visa Cash App nie może mówić o udanym weekendzie, ale przyczynił się do zmniejszenia strat Red Bulla wobec McLarena. W jaki sposób? Pod koniec wyścigu wykręcił najlepszy czas okrążenia, czym zabrał 1 punkt Lando Norrisowi.
Zanim jednak to nastąpiło i tak miał mnóstwo głosów od kibiców wybierających kierowcę dnia. Było to o tyle wymowne, że Daniel nie jechał jakiegoś brawurowego wyścigu – wręcz przeciwnie. Ponownie spisywał się gorzej, niż Yuki Tsunoda. Skąd więc taka reakcja?
Jeszcze przed niedzielnym startem pojawiły się plotki na temat przyszłości Australijczyka. Zgodnie z większością z nich, Ricciardo może nie otrzymać przedłużenia kontraktu. Tak naprawdę istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że dokończy bieżący sezon.
Nie ten sam Daniel
Nie jest tajemnicą, że został sprowadzony do Visa Cash App, by docelowo trafić do Red Bulla. Niestety, okazał się zwyczajnie za wolny. To już nie ten sam Daniel, co na początku swojej drogi, gdy był u boku Maxa Verstappena.
Niektórzy twierdzą, że Australijczyk jest mistrzem złych wyborów. Przypomnijmy, że odszedł z Red Bulla, gdy zrozumiał, że to Holender będzie numerem 1. Zresztą, było to w pełni uzasadnione przy różnicy w tempie.
Wybrał Renault, które okazało się bezpieczną przystanią. Zszokował jednak Francuzów, gdy nagle postanowił zmienić pracodawcę – odszedł do McLarena. I to był jego największy błąd. Kariera zaczęła pikować w dół.
Zapowiadał mocną rywalizację z Norrisem, ale szybko okazało się, że nie ma z nim szans. Był tak słaby, że McLaren zerwał z nim kontrakt – wolał zapłacić miliony Australijczykowi, by ten ustąpił miejsca swojemu rodakowi (Piastriemu), niż trzymać go wciąż w bolidzie.
Czy to możliwe, że tak szybki kierowca zapomina, że jest szybki? Historia Daniela pokazuje, że tak. Gdy Christian Horner ponownie dał mu szansę, było jasne, że Ricciardo znów zaliczy miękkie lądowanie. Red Bull postanowił umieścić go w Visa Cash App RB, by miał czas na adaptację.
Niestety, u boku Yukiego Tsunody też nie spisywał się dobrze. Ma wyraźnie gorsze wyniki, niż Japończyk, który do największych asów nie należy. Zeszłoroczny debiutant, Liam Lawson, wypadał znacznie lepiej na tle Australijczyka i Japończyka.
Ostatni wyścig Ricciardo?
W emocjonującym wywiadzie po GP Singapuru, Ricciardo nie był tak uśmiechnięty, jak przez większość czasu spędzonego z mediami. Zdaje sobie sprawę, że szansa na roszadę z Perezem jest praktycznie żadna, podobnie jak zachowanie fotela w ekipie satelickiej, której misją jest rozwój juniorów.
„Muszę być przygotowany na to, że tak będzie” – skwitował Australijczyk mając łzy w oczach. To oznacza, że rzeczywiście może to być ostatni wyścig Ricciardo w Formule 1. Raczej trudno sobie wyobrazić innego pracodawcę, niż Red Bull.
Nadciąga era młodych kierowców. Lawson, Colapinto, Antonelli i Bearman udowodnili, że mają ogromny potencjał i perspektywy, a przy tym są po prostu mniej kosztowni dla zespołu. Nic więc dziwnego, że coraz więcej starszych kierowców ma mniejsze szanse na starty w F1.
I tak też może być z Ricciardo. Na jego miejsce przygotowywany jest Liam Lawson, który z pewnością ma dziś większy potencjał od Australijczyka. Jeśli GP Singapuru 2024 to ostatni wyścig Ricciardo w F1, to wolimy zapamiętać go z Red Bulla, gdy należał do czołówki.
Tak czy inaczej, Daniel jest niezwykle barwną postacią i niewykluczone, że pozostanie w Formule 1, tyle że w innej roli. Utrata takiej osobowości byłaby błędem. Z pewnością wie na temat wyścigów więcej od Steinera, a przy tym jest jeszcze bardziej lubiany. Czy jego przyszłość to media? Nie można tego wykluczyć.