To porównanie dla typowego świra motoryzacyjnego, którego nie interesują pragmatyczne wartości.

Teoretycznie, ten pojedynek nie ma najmniejszego sensu. Praktycznie, też nie. To jednak bez znaczenia, skoro i tak budzi zainteresowanie. Rywalizacja starego MINI z Fordem Mustangiem wydaje się absurdem, ale osiągi obu aut mogą być zbliżone.

Warto w tym miejscu podkreślić, że oba pojazdy zostały zmodyfikowane. Muscle car przeszedł skromny tuning, a brytyjskie autko uległo poważnym modyfikacjom – ze zmianą silnika włącznie. Wskazanie zwycięzcy na prostej nie będzie więc łatwe.

MINI czy Mustang?

Zacznijmy od ujawnienia parametrów technicznych. Pod maską prezentowanego Forda kryje się wolnossąca, pięciolitrowa jednostka V8, która została podkręcona do 490 koni mechanicznych oraz 530 niutonometrów. Przenoszeniem tego potencjału na tylną oś zajmuje się dziesięciobiegowa przekładnia automatyczna. Masa własna amerykańskiego auta sięga 1780 kilogramów.

MINI gra w innej lidze. Ma silnik z Suzuki Hayabusa, który oddaje do dyspozycji odważnego kierowcy 180 koni mechanicznych i 150 niutonometrów. Te wartości trafiają na tylne koła dzięki uprzejmości sześciobiegowej skrzyni sekwencyjnej. Jakim cudem to brytyjskie pudełko ma szanse z rasowym coupe? No cóż, wszystko za sprawą masy własnej. MINI waży zaledwie 500 kilogramów. Ma więc nieco lepszy stosunek mocy do masy. A to duża zaleta.

Oczywistym jest, że modyfikacje i liczby nie zawsze idą w parze z wydajnością układu. Czy w tym przypadku udało się odeprzeć atak żaby na czterech kołach. Odpowiedź na to pytanie poznasz sprawdzając poniższy materiał.