w

Czy auta elektryczne są dla bogatych? Polska „czerwoną wyspą”

Elektryczne auta są dla bogatych
Elektryczne auta są dla bogatych? Polska "czerwoną wyspą"

W 2035 roku zostanie wprowadzony zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych na terenie Unii Europejskiej. W pozostałych zakątkach świata nie ma tak „ambitnych” planów.

Jeżeli sceptycy mają racje (a są ku temu przesłanki), to liczba pojazdów na Starym Kontynencie znacząco zmaleje. Zmieni się także forma użytkowania. Własność będzie tracić na popularności, a zyska ją wynajem. Wszystko dlatego, że auta elektryczne są dla bogatych.

Mówimy o aktualnej sytuacji rynkowej, ale analitycy przewidują, że ceny modeli na prąd nie będą błyskawicznie spadać, bo koszty ich wytwarzania i przygotowania procesów produkcyjnych pochłonęły mnóstwo pieniędzy. Skoro nie będziemy mogli jeździć nowymi samochodami spalinowymi (te stare z pewnością „zyskają” z czasem nowe obostrzenia podatkowe), a elektryczne będą za drogie, to co nam pozostaje?

Wspomniany wynajem i komunikacja publiczna. I taka sytuacja dotyczy naprawdę dużej części społeczeństw- nie tylko w Polsce. Sytuacja nie jest wesoła, co zresztą udowadnia ostatnie badanie przeprowadzone przez Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA).

Auta elektryczne są dla bogatych – czy tak będzie już zawsze?

Media niezależne, do których należymy starają się informować o zaletach i wadach aut elektrycznych. Możemy mówić godzinami o kwestiach związanych z wątpliwościami dotyczącymi ekologii, tempa ładowania, praktyczności, bezpieczeństwa, kosztów użytkowych, wrażliwości konstrukcyjnej i innych aspektów, ale nawet jeśli te wszystkie zagwozdki zostałyby rozwiązane, to i tak nie załatwia to sprawy, bo ceny aut elektrycznych są po prostu zaporowe.

Byle jaki samochód miejski na prąd kosztuje 150 tysięcy złotych. Kto ma to kupić? Jeżeli ktoś „u władzy” chciałby rzeczywiście patrzeć na aspekty ekologiczne, to wszyscy jeździliby małymi autami na LPG i elektrycznymi Daciami Spring, które są tanie, lekkie i proste. Tu jednak nie do końca chodzi o ekologię, czego elektryczne, 2,5-tonowe SUV-y i 600-konne modele premium są przykładami. Zostawmy to jednak „na marginesie”, bo już prawiliśmy o tym wielokrotnie.

Auta elektryczne są dla bogatych
Trudno mówić o ekologii, skoro producenci tworzą 2,5-tonowe SUV-y zużywające dużo energii

Wróćmy do wspomnianych badań. Grupa ACEA ujawniła, że na Starym Kontynencie, samochody elektryczne i hybrydy plug-in (określane łącznie jako grupa ECV) stanowiły w 2022 roku 21,6 procenta całej sprzedaży rynku pierwotnego. Świetnie.

A teraz trzeba dodać, że aut spalinowych gwałtownie ubywa, a elektrycznych – wyraźnie przybywa. Do tego dodajmy dopłaty i zakazy wjazdu aut spalinowych w różne istotne miejsca i tworzy nam się wymuszony obraz, a nie naturalne następstwo technologiczne.

>Klamka zapadła: Zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku w UE zatwierdzony

Wyobraźmy sobie, że to na samochody spalinowe są dopłaty, a te elektryczne mają zakaz wjazdu w wybrane miejsca. Kto by je kupował? Ci co zwykle do tej pory, czyli właściciele pól golfowych – pół żartem, pół serio. Nie jesteśmy przeciwnikami aut elektrycznych, ale zakazywanie alternatyw stworzy swego rodzaju monopol skłonny do łatwiej manipulacji rynkiem. Jak zwykle w takich sytuacjach, może ucierpieć klient.

Ludzi nie stać na samochody elektryczne

A teraz zerknijmy na wyniki badań ACEA, bo są one, delikatnie mówiąc, mało optymistyczne dla niektórych społeczeństw. W krajach takich jak Chorwacja, Grecja, Polska i Włochy, gdzie średni dochód netto to maksymalnie 13 tysięcy euro (czyli mniej więcej 60 tysięcy złotych), samochody elektryczne i hybrydowe typu plug-in stanowią mniej, niż 10 procent całego rynku pierwotnego.

Jeszcze ciekawiej jest w Bułgarii i na Słowacji, gdzie jest to odpowiednio 4 i 3,7 procenta udziałów rynkowych. Ciekawe, jakie byłyby te liczby, gdybyśmy usunęli hybrydy PHEV i pozostawili same auta elektryczne.

Elektryczne auta są dla bogatych
Grafika przedstawiająca udział aut elektrycznych w rynku pierwotnym pokazuje jednoznacznie, że mniej zamożne kraje nie są zainteresowane nowymi technologiami, bo są one zbyt kosztowne

Na drugim biegunie znajdziemy bogatą Szwecję, gdzie roczny średni dochód netto to 32 tysiące euro. Tam pojazdy elektryczne i hybrydy plug-in stanowią 56,1 procenta sprzedaży nowych. Średnia w krajach Europy Północnej to 30 procent.

Koszt produkcji samochodów elektrycznych może (z czasem) stopniowo spadać, ale to nie oznacza, że użytkownik będzie miał taniej. Jak zostaną zrekompensowane straty wynikające z mniejszej sprzedaży paliw płynnych? Nie każdy kraj jest Norwegią. A co ze zmniejszeniem liczby samochodów, która jest celem ekologicznego lobby? Jeśli producenci będą sprzedawać mniej, to marża będzie mniejsza czy większa?

Zarobki w krajach UE
Dochód w dużej mierze uzależnia tendencje rynkowe i nietrudno zauważyć, że bardzo zamożni Szwedzi sięgają chętniej po auta elektryczne

Póki co nie wygląda to dobrze. Jesteśmy przekonani, że liczne kraje Europy (nie mówiąc już o pozostałych kontynentach) nie są przygotowane na zakazy sprzedaży nowych aut spalinowych. To absurd z perspektywy gospodarczej i społecznej. Auta elektryczne są dla bogatych klientów i nie wiadomo, kiedy to się zmieni.

Niemcy, którzy powoli orientują się, że to może osłabić ich rynek i gospodarkę (jednocześnie doprowadzić do licznych zwolnień w fabrykach), mogą zmienić podejście. Mniej rozwinięte kraje, takie jak Polska, stoją przed dużym problemem. 12 lat to mniej, niż dwie generacje modelu.

Udział aut elektrycznych w rynkach UE
Tabela przedstawia średnie dochody w zestawieniu z udziałem aut elektrycznych i hybryd plug-in w rynku

Liczymy, że technologia pójdzie do przodu, a ceny zmaleją, ale prognozy na dziś nie są za dobre. Nawet jeśli poważny gracz wymyśliłby rewolucyjną technologię, która mogłaby zdetronizować aktualne rozwiązania, to podejrzewamy, że nie zostałaby wprowadzona. Powód?

Większość producentów zainwestowała ogromne pieniądze w lobbowane układy napędowe, które muszą się zwrócić. A to potrwa. Nietrudno więc mieć obawy, co do przyszłości.

 

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

BMW M340d Touring w teście łosia

BMW M340d Touring w teście łosia. Osiągi dobre, ale podsterowność za duża (wideo)

Wyjątkowo dziwna sytuacja drogowa

Wyjątkowo dziwna sytuacja drogowa. „To mogło być celowe sprowokowanie kolizji” (wideo)