w

Czołowe zderzenie z TIR-em. „Wróciłem 45 km z buta do domu” (wideo)

Czołowe zderzenie z TIR-em pod Toruniem
Czołowe zderzenie z TIR-em. "Wróciłem 45 km z buta do domu" (wideo)

To zdarzenie rodzi wiele pytań, ale też pokazuje, jak niewiele trzeba, by doszło do niepożądanego zdarzenia drogowego.

Nagranie pochodzi z samochodu świadka, ale sam opis jest informacjami przekazanymi przez uczestnika wypadku – osoby przebywającej w Volvo, z którego został wrak. Czołowe zderzenie z TIR-em wyglądało na bardzo poważne.

Miejsce zdarzenia nie zostało ujawnione. Ze względu na brak rozwiniętej infrastruktury podejrzewamy, że była to droga krajowa oddalona od dużych aglomeracji. Wiadomo jedynie, że do wypadku doszło kilkadziesiąt kilometrów od Torunia.

Przyczyna wypadku też nie jest znana. Nie wiadomo też, kto był jej sprawcą. Jeden z prowadzących musiał zjechać na sąsiedni pas ruchu. Być może zasnął, zasłabł albo zagapił się. Podejrzewamy, że osoba opisująca zdarzenie nie była kierowcą ani jednego, ani drugiego pojazdu. Przekazała jednak, że nikt nie zginął, co jest tu kluczowe.

>Chwile grozy na wąskiej drodze. Nie udało się uniknąć zderzenia czołowego (wideo)

Służby ratunkowe przybyły na miejsce i udzieliły niezbędnej pomocy poszkodowanym. Wspomniany uczestnik zdarzenia odmówił hospitalizacji. „Wziąłem plecak i wróciłem 45 km z buta do domu, do Torunia” – przekazał w w opisie.

Czy to możliwe? Zajęłoby to wiele godzin, ale nie jest to aż tak duże wyzwanie dla organizmu człowieka, jak może się wydawać. Niemniej jednak byłoby bardzo lekkomyślne biorąc pod uwagę okoliczności oraz otoczenie.

>Czołowe zderzenie Logana z TIR-em. „Gdyby nie kierowca ciężarówki, nie byłoby kogo ratować” (wideo)

Pamiętajmy, że początkowo możemy być w szoku i na podwyższonym poziomie adrenaliny. Ból może pojawić się po upływie nawet kilku godzin. Zlekceważenie tego to bardzo zły pomysł. Dodajmy do tego rzekomą „pielgrzymkę” po nieoświetlonej drodze. Po prostu absurd.

W takich okolicznościach naprawdę warto udać się do szpitala na badania, by sprawdzić swój stan. Tym razem udało się uniknąć niepożądanych konsekwencji, ale uczestnik zdarzenia niepotrzebnie ryzykował.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zderzenie czołowe na DK77

Dachowanie na DK77. „Nie wiesz, co może wydarzyć się w ułamku sekundy” (wideo)

Leclerc Binotto Sainz

Szef zespołu Ferrari zrezygnował. Kto będzie następcą? „To może być decyzja z deszczu pod rynnę”