Ta historia obiegła całą Polskę. Internauci byli zbulwersowani zachowaniem kierowcy, który pozwolił sobie na skrajną nieodpowiedzialność i doprowadził do kolizji.
Użytkownik niemieckiego samochodu zahamował celowo przed maską SEAT-a, co wywołało gwałtowną reakcję i utratę panowania nad tym mniejszym autem. Srebrna Ibiza uderzyła w barierki, a sprawca odjechał. Ciąg dalszy słynnej kolizji miał miejsce w sądzie.
Ustalenie tożsamości użytkownika pojazdu nie było skomplikowane, bo nagranie świadka uwieczniło numery rejestracyjne Arteona. 33-letni kierowca dostał wezwanie na przesłuchanie i sporządzono przeciw niemu wniosek do sądu.
Dalszy ciąg słynnej kolizji
Policjanci zebrali materiał dowodowy i zasugerowali zabranie prawa jazdy mężczyźnie. Pokrzywdzony wraz ze swoim pełnomocnikiem zażądali maksymalnego wymiaru kary, co w tym przypadku oznacza grzywnę wynoszącą 30 tysięcy złotych. Chcą również, by Jarosław W. przekazał 1000 złotych na PCK.
Co ciekawe, Jarosław W. starał się bronić w sposób typowy dla takich sytuacji. Twierdził, że to mógł nie on jechać tym autem. Mogła to być jego żona. Policjanci sprawdzili jednak połączenia komórkowe i odbiorniki. Okazało się, że telefon, który użytkował był w tamtym miejscu, a ten żony – w Olsztynie.
Ustalono również, że 33-latek ma za sobą karierę sportową, ale została ona przerwana z powodu stosowania dopingu. To ma pokazywać, że nie stosuje się do norm społecznych, co zasugerował pełnomocnik poszkodowanego.
Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie już 20 marca, co oznacza, że organy zadziałały całkiem sprawnie. Jaki czeka wyrok tego mężczyznę? Teoretycznie, nie widać nigdzie jego twarzy, a jego telefon mógł użytkować ktoś inny, ale sędzia raczej nie da się nabrać.
Ciąg dalszy słynnej kolizji będzie pewnie pozytywny dla kierowcy SEAT-a. 33-letni sprawca najpewniej dostanie poważną nauczkę. Czy wyciągnie z niej wnioski? To akurat nie jest do przewidzenia.