Ten samochód udowadnia, że produkty z Państwa Środka nie muszą być kiepskiej jakości. Ponadto, jest przykładem potwierdzającym, że tamtejsza motoryzacja nie zawsze musi walczyć o klienta ceną. Niektórzy twierdzą, że to chińskie Porsche, co wydaje się pewnym nadużyciem, ale pod względem gabarytów i stylistyki tylnej części nadwozia można mieć takie skojarzenia.
Cóż to takiego? BYD Sealion 7, czyli najnowszy SUV należący do szanowanego, azjatyckiego koncernu. I od razu możemy wspomnieć o jego wymiarach. Prezentowany model ma 4830 milimetry długości, 1925 milimetrów szerokości (bez lusterek) oraz 1620 milimetry wysokości. To wszystko przy rozstawie osi wynoszącym 2930 milimetrów. Mówimy więc o naprawdę sporym aucie.
Chińskie Porsche – od tyłu
Tylna część karoserii rzeczywiście przypomina Cayenne Coupe. Mają w tym udział zarówno proporcje, jak i mocno pochylona szyba. Do tego dochodzą elementy oświetlenia łączące się w jedną blendę LED. Bez oznaczeń nie byłoby trudno się pomylić.
Profil też prezentuje się dynamicznie. Opadająca linia dachu została uzupełniona zwężającymi się przeszkleniami, chowanymi klamkami oraz osłonami, które chronią progi i błotniki. Z tej perspektywy łatwiej dostrzec również felgi o dedykowanym wzorze.

Pas przedni to już inna historia. Chińskie Porsche z tej strony nie przypomina Cayenne, ale można je nazwać „zainspirowanym” innymi europejskimi projektami – na przykład Renault. Jego reflektory mają coś zarówno z McLarena, jak i Renault. Chodzi przede wszystkim o rogi do jazdy dziennej.
Summa summarum, to ciekawie wyglądające auto, które ze znaczkiem jakiegoś renomowanego, zachodniego producenta nie budziłoby na drogach żadnych kontrowersji. Wpisuje się w oczekiwania i aktualne trendy stylistyczne.
Trzy wersje napędowe
Chińskie Porsche jest dostępne wyłącznie z napędami akumulatorowymi. I to zdecydowanie nie wszystkim przypadnie do gustu. Jeśli jednak ktoś jest zwolennikiem samochodów na prąd, to oferta BYD Sealion 7 może mu się spodobać.
Podstawę stanowi wersja Comfort oferująca 313 koni mechanicznych i 380 niutonometrów. Potencjał auta trafia na tylną oś, co przekłada się na 6,7 sekundy do setki i 215 km/h prędkości maksymalnej. Bateria o pojemności 82,5 kWh ma zapewniać do 482 kilometrów zasięgu.

Nieco wyżej pozycjonowany w ofercie jest wariant Design AWD. Ten ma także baterię o pojemności 82,5 kWh, ale jest ona zintegrowana z układem dwusilnikowym wytwarzającym 530 koni mechanicznych i 690 niutonometrów. Taka wersja pozwala przyspieszać do 100 km/h w 4,5 sekundy i rozpędzać się 215 km/h. Jej zasięg to 456 kilometrów.
Na szczycie gamy znajdziemy zestaw Excellence AWD, który również ma 530 koni mechanicznych oraz 690 niutonometrów, ale uzupełnia go większy akumulator – o pojemności 91,3 kWh. Osiągi auta są takie same, jak w wersji pośredniej, ale zasięg rośnie do 502 kilometrów.
Ile kosztuje chińskie Porsche?
Za podstawową wersję, czyli 313-konną z napędem na tył i bazowym wyposażeniem trzeba zapłacić 219 900 złotych, co potwierdza oficjalny cennik. I nie jest to kwota zaporowa, biorąc pod uwagę klasę samochodu oraz jego wyposażenie.

No właśnie, wyposażenie. Chińskie Porsche w wariancie Comfort posiada m.in.: 19-calowe felgi stalowe, dwustrefową klimatyzację, nawiew w drugim rzędzie, cały pakiet poduszek powietrznych, zestaw asystentów jazdy, system monitorowania martwego pola, ostrzeżenie o ruchu poprzecznym, adaptacyjny tempomat, selektor trybów jazdy, czujniki parkowania z obu stron i kamery 360 stopni, dostęp bez kluczyka, reflektory LED z doświetlaniem zakrętów, tapicerkę ze skóry wegańskiej, elektrycznie sterowane fotele z podgrzewaniem i wentylowaniem, indukcyjną ładowarkę, nawigację, ekran multimedialny o przekątnej 15,6 cala, cyfrowe wskaźniki (10,25 cala), pompę ciepła zestaw Dynaudio z 12 głośnikami.
Jak widać, podstawa jest bardzo bogata. Za wersję Design AWD trzeba zapłacić 239 900 złotych. Oferuje dodatkowo 20-calowe felgi, skórzaną tapicerkę Nappa i Head-up Display. Pamiętajmy, że ma napęd na obie osie i znacznie więcej mocy.
Ten samochód z pewnością zdobędzie popularność w Europie. Trudno jednak stwierdzić, czy przekona polskich kierowców, którzy mają ograniczone zaufanie nie tyle do chińskich marek, co samej technologii akumulatorowej.