w

Chiński rynek potęgą aut elektrycznych. Milion sztuk w miesiąc

BYD Seal 06 GT
BYD Seal 06 GT

Władze licznych marek samochodowych ze Starego Kontynentu nie są zadowolone z wprowadzania ceł na auta z Państwa Środka. Dlaczego? Teoretycznie, w Europie działa to na ich korzyść. Rzeczywistość jest jednak znacznie bardziej złożona.

Producenci z naszego regionu doskonale wiedzą, że Chiny mogą odpowiedzieć tym samym na własnym „podwórku”. A każdy zdaje sobie sprawę, że chiński rynek ma znacznie lepsze perspektywy, niż ten europejski.

Świadczą o tym choćby wyniki sprzedaży. Aby nie być gołosłownymi dodajmy, że pod względem popytu jest to najważniejsze państwo nawet dla  Mercedesa. Nic więc dziwnego, że polityka związana z cłami i embargo może przynieść w dłuższej perspektywie kiepskie rezultaty.

Głupota czy zamierzone działanie?

Nieodpowiedzialni politycy wierzący lub manipulujący sytuacją środowiskową forsują prawo, które jest wiatrem w żagle dla azjatyckich koncernów. Tym samym detronizują zachodnie firmy budujące swoje pozycje przez lata. Efekt będzie taki, że spadnie sprzedaż lokalnych producentów, którzy zmniejszą produkcję i zatrudnienie – krótko mówiąc, czeka nas niekorzystny efekt domina.

Trudno rywalizować z tak mocnym gospodarczo krajem, który ma dostęp zarówno do taniej siły roboczej, jak i niezbędnych surowców. Do tego trzeba dopisać rząd wspierający kilkadziesiąt marek, które sprzedają swoje produktu na bardzo niskich marżach.

To nie będzie jednak trwało wiecznie. Gdy Chiny podbijają jakiś rynek i mają w nim największe udziały, decydują się na podniesienie cen, co jest oczywistym zabiegiem – kiedyś trzeba zacząć zarabiać. A to jest możliwe wtedy, gdy konkurencja jest znacząco osłabiona.

I to nie jest tak, że Europejczycy powinni odpuścić sobie ekologię – nic bardziej mylnego. Konieczna jest jednak idea, a nie ideologia, która zniszczy gospodarkę i bardzo istotne gałęzie przemysłu, których odbudowanie może już nigdy nie być możliwe.

Chiński rynek królem elektryków

O potędze „fabryki świata” świadczą także lokalne wyniki sprzedaży. Okazuje się, że chiński rynek wchłania najwięcej samochodów elektrycznych na świecie. To pierwsze państwo na tej planecie, które w ciągu miesiąca sprzedało aż milion pojazdów elektrycznych.

Co ważne, jest to wyraźny wzrost względem analogicznego okresu w roku ubiegłym – sięga 33 procent. To oznacza, że Chińczycy lubią samochody elektryczne. To akurat nie dziwi, bo mogą je tanio kupić i tak też użytkować ze względu na niskie taryfy energii elektrycznej.

Chiński rynek aut elektrycznych
BYD Han

Gdyby w Europie sprzedawano tanie auta elektryczne, to pewnie łatwiej byłoby zainteresować klientów i uniknąć socjalistycznych dopłat, które tylko zmniejszają wartość pojazdu i uczą społeczeństwo złych praktyk – „kupujemy wtedy, jak rząd nam dopłaci”.

Tymczasem w całej Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, rynek samochodów elektrycznych względem analogicznego okresu w roku ubiegłym spadł o 4 procent. To jeszcze nie jest powód do strachu, ale jasny sygnał, że dopłaty to zła strategia.

Konieczne jest utrzymanie dywersyfikacji produktowej – klient musi mieć wybór napędu. To naturalnie wpływa na rozwój technologii oraz rywalizację cenową. Gdy na rynku pozostanie tylko jedno źródło napędu, łatwiej będzie manipulować cenami i spowolnić szeroko pojęty high-tech. O politycznych skutkach też należy pamiętać.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Stellantis chce zachować wszystkie marki

Krajowa Rada Dealerów krytykuje szefa Stellantis. Powodem zła strategia koncernu

Kolejny chiński sedan

Geely planuje fabrykę w Europie. Trwają rozmowy z polskim rządem