Nie jest tajemnicą, że w dużych aglomeracjach trudniej znaleźć przestrzeń umożliwiającą pozostawienie samochodu.
To oczywiście winduje ceny. Świetnym tego przykładem jest Boston. Właśnie tam pewni ludzie odrzucili niemal 3 miliony złotych za miejsce parkingowe. Poważnie. O sprawie napisał The Wall Street Journal.
Warto dodać, że para sprzedaje swoje ogromne mieszkanie o powierzchni 371 metrów kwadratowych w Beantown. Cena za metr? 10,5 tysiąca dolarów, czyli ponad 41 tysięcy złotych. No cóż, tanio nie jest.
Miejsce parkingowe na czarną godzinę?
W dużych miastach zauważono dziwne zjawisko oszczędzania miejsc parkingowych. Posiadacze nieruchomości mieszkalnych starają się sprzedawać domy i apartamenty bez przestrzeni na samochody. Jedni traktują te miejsca jak lokatę kapitału, a drudzy jak potencjalne zbawienie komunikacyjne, gdyby w mieście wciąż przybywało samochodów.
Odrzucenie niemal 3 milionów złotych za miejsce parkingowe wydaje się jednak przesadą. Gdyby nagle zapadła decyzja o zakazie jazdy samochodami spalinowymi (co nie jest takie surrealistyczne) po aglomeracji, wartość takich przestrzeni spadłaby gwałtownie.
Pamiętajmy, że coś jest warte tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. Tak dla przykładu, w wyraźnie przeludnionym Hongkongu sprzedano w zeszłym roku jedno miejsce parkingowe za ponad 5 milionów złotych. Aż trudno w to w ogóle uwierzyć. Jak widać, w niektórych zakątkach świata niewielkie skrawki przestrzeni są cenniejsze niż złoto.