Ostatnie wydarzenia w kraju i na świecie doprowadziły do zaskakujących zjawisk – również tych związanych z kierowcami.
Zaczęło się od przyspieszającej inflacji, która wyraźnie zwiększała ceny wszelkich produktów. Dwa tygodnie temu sytuację utrudniła wojna na Ukrainie. Jej efektem była masowa akcja rosyjskich trolli, które zaczęły siać dezinformację – efekty było widać na przykład na polskich stacjach. Dziś nietrudno odnieść wrażenie, że kwota jaką trzeba wydać za litr oleju napędowego lub benzyny jest zawyżona. Niektórzy przewidują więc, że ceny paliw będą niższe już niebawem.
Bardzo wielu polskich kierowców zaczęło zaopatrywać się w paliwo, gdy tylko pojawiła się niepewność. Obrazki z kanistrami ładowanymi do bagażnika można było zobaczyć w całym kraju. Dziś przy dystrybutorach rozwieszane są kartki informujące o tankowaniu jedynie do baku ze względu na brak dużych rezerw.
Nie panikuj – przeczekaj
Ruch na stacjach dalej jest wzmożony, co pokazuje, że wielu kierowców boi się kolejny wzrostów. Do sieci trafiły jednak oficjalne, ogólnodostępne zestawienia, które ujawniają wyraźne wzrosty marży różnych koncernów paliwowych.
Pamiętajmy, że na panice również da się zarabiać. Wykorzystywanie sytuacji to domena dużych przedsiębiorstw, które wiedzą jak dodatkowo zarobić. Powoli zwiększa się liczba świadomych obserwatorów, dlatego wkrótce może dojść do nacisków – zarówno społecznych, jak i politycznych.
Specjaliści twierdzą, że paliwo będzie tańsze, choć nie wiadomo o ile. Warto podkreślić, że w wielu zakątkach Europy jest ta sama tendencja. Ceny za litr 95-tki i oleju napędowo przekraczają nawet 2 euro.
Nie można być niczego pewnym, ale na pewno nie warto wykupować od razu całej cysterny. Ceny za baryłkę na rynku nie są horrendalnie wysokie, dlatego marża koncernów powinna być wkrótce mniejsza.
Zalecamy więc ostrożność i spokój. Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, to gwałtowne wzrosty są już za nami. Lepiej więc przeczekać ten kuriozalny okres, bo już w drugiej połowie miesiąca może być znacznie taniej.