Trudno sobie wyobrazić, co ma głowie człowiek, który doprowadza do tak niebezpiecznej sytuacji.
Historia miała miejsce na jednej z węgierskich dróg krajowych. Do czołówki brakowało centymetrów. Prawidłowo jadący kierowca na szczęście nie spanikował, choć było blisko do poważnych konsekwencji.
Perspektywa nagrywającego była przerażająca. Na jego pasie pojawił się inny samochód osobowy, który zmierzał w przeciwnym kierunku. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jakie były plany niebezpiecznie jadącego uczestnika ruchu.
Manewr wyprzedzania wydaje się wątpliwy, ponieważ pomiędzy TIR-ami było miejsce, by wrócić na właściwy pas. Duże prawdopodobieństwo, że doszło do zagapienia. Kierowca mógł poświęcić uwagę innej czynności, niż prowadzenie samochodu.
Niestety, coraz większa liczba użytkowników pojazdów lekceważy zagrożenie i na dłuższą chwilę odrywa wzrok od drogi. Bywa to fatalne w skutkach. W tym przypadku udało się uniknąć tragedii.
Kierowca nadjeżdżający z przeciwka zjechał na pobocze, a nagrywający zmieścił się tuż obok. Mogli jednak obaj próbować wykorzystać ten sam tor jazdy. Wtedy doszłoby do zderzenia czołowego.