Nie jest tajemnicą, że gamy modelowe jednego producenta mogą być zróżnicowane – w zależności od rynku, a nawet konkretnego kraju.
Nie inaczej jest w przypadku niemieckiej marki z Wolfsburga. Świetnym tego przykładem może być budżetowy pick-up Volkswagena, który właśnie doczekał się kuracji odmładzającej. Z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć Wam jego sylwetkę.
Nazywa się Saveiro i jest sprzedawany w Ameryce Południowej. Dla Europejczyków stanowi praktycznie nieznaną konstrukcję. To naprawdę rzadkie zjawisko w kontekście pojazdu, który oferowany jest od 1982 roku. Tak, od prowadzenia go do oferty minęło już 41 lat.

Mimo dużego bagażu rynkowych doświadczeń, Volkswagen Saveiro nie trafił nigdy do Europy. Dlaczego? Przede wszystkim chodzi o ryzyko ekonomiczne. Taki model mógłby nie cieszyć się dużym wzięciem. Przystosowanie go do obowiązujących norm byłoby bardzo kosztowne i mogłoby wyeliminować jakiekolwiek zainteresowanie. A szkoda, bo sama koncepcja wydaje się ciekawa.
Budżetowy pick-up Volkswagena
Nazwa tego modelu pochodzi od tradycyjnej brazylijskiej łodzi rybackiej. Widać, że marketingowcy już cztery dekady temu wiedzieli, jak zagrać na emocjach lokalnych klientów. Tak czy inaczej, mówimy o najmniejszym pick-upie w gamie tego producenta. Jego rywalem jest choćby Fiat Strada, którego również nie dostaniemy w Polsce.

Aktualizacja modelu przyniosła nieco większe możliwości konfiguracyjne. Zmieniły się wypełnienia reflektorów, grill, nakładki ochronne i listwy ozdobne. Każdy egzemplarz wyjeżdża z fabryki na felgach w rozmiarze 15-cali. Do oferty dołączyły także nowe kolory: Oliver Grey, Moonstone Grey, Ninja Black, Sirius Silver i Crystal White.
>Król prestiżu powrócił, a wraz z nim Diesel! To ostatni spalinowy Passat
Wyposażenie zostało podzielone na cztery wersje. Mały pick-up Volkswagena oferuje w podstawie m.in.: asystenta podjazdu, hamulce tarczowe, system stabilizacji toru jazdy i czujniki parkowania z tyłu. Skromnie, ale pamiętajmy, że Ameryka Południowa to zupełnie inny rynek.

O specyfice tamtego kontynentu świadczy także jednostka napędowa. To wolnossący silnik benzynowy o pojemności 1,6 litra. Oddaje do dyspozycji 116 koni mechanicznych. Sprzęgnięto go z pięciobiegową skrzynią manualną. W Europie taki układ zostałby uznany za niedzisiejszy.
Czy auto będzie cieszyło się zainteresowaniem? Pewnie tak, bo Amerykanie z południa lubią takie nadwozia. Warto w tym miejscu dodać, że do tej pory ten model dotarł do 1,6 miliona klientów.
taki układ napędu jest potrzebny w Europie, bodzis w dobie elektryskikscji i Eco badziewia to miało by głęboki sens użytkowy
„Niedzisiejsze”, a właściwie oderwane od rzeczywistości, to są pomysły unijnych biurokratów, dzięki którym już wkrótce elektryczna hulajnoga stanie się luksusem dla wybranych.
miałem kiedyś golfa 1.6 i był super. Dzisiejsze TSI nie sięgają mu do pięt. Gdyby tylko można było kupić tego puck-apa nie wachałbym się ani sekundy. Polityka podkręcanie norm emisji przez Brukselę doprowadzi do całkowitej zapaści przemysłu samochodowego i będziemy jeździć furmankami jak 200 lat temu.