Mercedes-AMG G 65 to praktycznie najdroższe auto w gamie niemieckiej marki. Brabus postanowił jednak podwoić jego wartość…
Topowa Gelenda przeszła szereg modyfikacji. Zacznijmy od tych optycznych. Nowy body kit obejmuje zderzaki, nakładki progowe, spojler dachowy, grill, dodatkowe osłony i maskę z ogromnym wlotem powietrza. Wszystkie wymienione elementy zostały wykonane z włókna węglowego. Ponadto, klient może wybrać 23-calowe wieloramienne felgi w kolorach czarnym lub srebrnym. Dopełnieniem całości są podwójne końcówki wydechu umieszczone po bokach (przed tylnymi kołami).
Zadbano także o wykończenie wnętrza, w którym panuje szlachetny klimat. Wśród materiałów dominuje czarno-biała skóra zdobiąca większość tapicerowanych elementów. Na podsufitce zamontowano natomiast diody LED imitujące gwiazdy. Z tyłu wygospodarowano natomiast osobny panel z dotykowym ekranem, który odpowiada za sterowanie fotelami i multimediami. W bagażniku znalazły się natomiast szuflady wykończone skórą, które pozwalają na odpowiednie rozmieszczenie bagażu.
Pod maską doszło do równie dużych zmian. Benzynowe V12 zostało rozwiercone do 6,3 litra. Nie mogło też zabraknąć nowych podzespołów, które wpłyną na wydajność i wytrzymałość całego układu. Takie zabiegi były niezbędne, ponieważ konstrukcja musi sobie poradzić z generowaniem 887 KM i 1500 Nm. Te wartości umożliwiają osiąganie pierwszej setki w 3,9 sekundy i rozpędzanie się do 270 km/h. Barbus wycenia ten projekt na 666 tysięcy euro. No cóż, diabelska suma!