Sam Jeremy Clarkson twierdzi, że to najlepszy współczesny model bawarskiej marki. Czy w takiej konfiguracji ma sens?
BMW M2 Diesel nigdy nie wyjechało z fabryki i możemy być pewni, że to już nie nastąpi. Fani tego producenta mogą wręcz uznawać to za profanację, ale w tym szaleństwie jest metoda. Samochód wygląda obłędnie, a przy tym ma ogromny moment, którym zawstydza sportowe maszyny.
Zacznijmy od tego, że projekt wykonano w Afryce Południowej. Oparto go na BMW 220d, które nie miało nic wspólnego z topową odmianą Serii 2. Autor zdecydował się jednak na przeszczep jednostki z M50d. Dzięki temu pod maską znalazł się trzylitrowy diesel, który seryjnie generuje 375 koni mechanicznych i 740 niutonometrów.
Na tym jednak nie skończyła się cała historia. Kierowca może korzystać z potencjału nie tylko trzech turbosprężarek, ale też wtrysku metanolu i układu nitro. Dzięki tym zmianom układ napędowy potrafi produkować 583 konie mechaniczne i 789 niutonometrów. Przypomnijmy, że seryjny, topowy wariant, czyli BMW M2 CS oferuje 450 koni mechanicznych.
Jak widać, BMW M2 Diesel zostało wyposażone w body kit odpowiadający standardom odmianie M. Nie zabrakło także części z większych modeli, czego przykładem może być układ hamulcowy z M5. Całość została dopełniona głośnym wydechem firmy Akrapović. Trzeba przyznać, że prezentowane auto robi duże wrażenie.