Kolejna niebezpieczna pogoń za podejrzanym mężczyzną miała miejsce w Białymstoku. Na szczęście skończyła się bez ofiar.
Pościg za kierowcą starej Omegi trwał kilkanaście minut. Mężczyzna uciekał narażając innych uczestników ruchu. Manewrował pomiędzy innymi samochodami. To wszystko przy bardzo wysokich prędkościach, które nie miały nic wspólnego z tymi dozwolonymi.
Duże prawdopodobieństwo, że pod maską Opla znajdował się trzylitrowy silnik, dzięki któremu kierowca utrzymywał odstęp od Volkswagena Caddy użytkowanego przez funkcjonariuszy policji. Podejrzany popełnił jednak błąd.
Problemy podczas hamowania
Kierowca starej Omegi musiał nagle hamować, bo nie było miejsca na wyprzedzanie. Wcisnął hamulec do oporu, czego konsekwencją było zablokowanie kół. Okazało się, że w aucie nie działa ABS. To sprawiło, że pojazd zaczął ślizgać się po nawierzchni aż do momentu, gdy zatrzymał się bokiem do kierunku jazdy.
Uciekinier nie zamierzał jednak odpuszczać. Zdążył wycofać i kontynuować nikczemną próbę. Mundurowi byli jednak bardzo blisko. W końcu udało się zatrzymać podejrzanego mężczyznę. Policjanci od razu wyczul woń alkoholu.
Sprawca zdarzenia odmówił jednak kontroli alkomatem. Został więc przewieziony do szpitala, gdzie pobrano mu krew. Z pewnością ta sprawa skończy się dla niego zabraniem prawa jazdy oraz wizytą w sądzie. Niewykluczone, że kara obejmować będzie wysoką grzywnę.