Pomysłowość niektórych kierowców rozwija się wraz ze wzrostem poziomu głupoty, czego efekty można zaobserwować w różnych zakątkach kraju.
Świetnym tego przykładem jest to nagranie. Do zdarzenia doszło na ulicy Milenijnej w Warszawie. Pewien kierowca bezwstydnie wjechał pod wiatę przystankową. Trudno jednoznacznie stwierdzić, jaki był jego tok myślenia.
Być może nie chciał blokować zatoczki, gdy będzie chciał z niej skorzystać kierowca autobusu? No cóż, to niczego nie zmienia, bo ludzie wychodzący z pojazdu mieliby ograniczone pole manewru przez samochód stojący tuż przed drzwiami.
W pewnym momencie zjawiła się kobieta, która zaczęła dyskutować z kierowcą. I trudno się jej dziwić w takich okolicznościach. Użytkownik koreańskiego crossovera zrobił jej trochę miejsca. Łaskawy z niego człowiek.
Bezwstydnie wjechał pod wiatę przystankową
Po chwili zjechał z chodnika i zaparkował na wspomnianej zatoczce. W międzyczasie została wezwana straż miejska. Funkcjonariusze dojechali na miejsce, ale nie zastali wspomnianego uczestnika ruchu, co oznacza, że dotarli za późno.
Pozostaje mieć nadzieję, że nagranie trafiło w ich ręce i pozwoli na ustalenie tożsamości kierowcy. W tym przypadku naprawdę trudno oczekiwać jedynie pouczenia.
Pamiętajmy, że w terenie zabudowanym jest mnóstwo ulic, na których można spokojnie zatrzymać samochód. Robienie tego na przystanku (i to w taki sposób) jest najgorszym z możliwych pomysłów. W końcu kierowcy nie są jedynymi uczestnikami ruchu.