Mimo jasnego regulaminu, niektórzy sugerowali, że duński kierowca wyścigowy zdoła wystartować w kolejnym Grand Prix. Prawo było jednak bezlistosne.
Kevin Magnussen lubi jeździć na krawędzi. To też sprawia, że często ją przekracza. W końcu doczekał się surowej kary, w wyniku której otrzymał zakaz startuj w następnym wyścigu. Jego miejsce zajmie Oliver Bearman.
Formuła 1 przewiduje punkty karne za niebezpieczną jazdę. O ich przyznaniu decydują sędziowie FIA. Zdobycie 12 oczek w ciągu roku jest równoznaczne z wycofaniem z nachodzącego wyścigu. I właśnie to spotkało kierowcę ekipy Haas.
Bearman to dobre zastępstwo
Młody, bardzo zdolny kierowca ze szkółki juniorskiej Ferrari pokazał już swój talent, gdy zastępował Carlosa Sainza, który przechodził operację wycięcia wyrostka robaczkowego. Bearman jechał bardzo solidnie i unikał zarówno kontaktu, jak i błędów. Sam twierdził, że mógł prowadzić znacznie szybciej, ale nie chciał narażać zespołu. Tym samym dotarł na metę jako siódmy, co było świetnym wynikiem podczas trudnego wyścigu.
I to też pokazało dojrzałość młodego Brytyjczyka. We włoskiej ekipie niestety nie było dla niego miejsca – po zwolnieniu Sainza, drugi fotel przypadł Hamiltonowi. Z kolei Leclerc ma wieloletni kontrakt. Nic więc dziwnego, że Ferrari nie chciało kolejnej rewolucji.
Nie jest jednak tajemnicą, że Haas jest blisko włoskiej ekipy. Korzysta z jej silników i wielu innych podzespołów. Można więc było dogadać się – i tak też się stało. Oliver Bearman został oficjalnie zakontraktowany na przyszły sezon.
Pech jednego jest szczęściem drugiego. Brytyjczyk zastąpi właśnie Magnussena, któremu nie przedłużono kontraktu. Haas uznał, że już wystarczy – lepiej późno, niż wcale. Olivier mógł spodziewać się startów dopiero w przyszłym roku, ale Duńczyk zrobił mu niespodziankę.
Według specjalistów F1, to było nieuniknione. Agresywna jazda zawsze prowadzi do mniejszych lub większych konsekwencji. Otwartą kwestią pozostawało to, kiedy Kevin przekroczy limit. Padło na Grand Prix Azerbejdżanu. Liczymy, że brytyjski junior pokaże się z dobrej strony i udowodni, że Haas podjął właściwą decyzję.