Praca w transporcie bywa monotonna i męcząca. W niektórych sytuacjach trudno jednak bronić kierowców TIR-ów.
Legendarne argumenty o pośpiechu i powrotach do rodzin mają się zazwyczaj nijak do faktów, które określa samo prawo. Zacznijmy od tego, że osoba prowadząca wielotonowy zestaw może prowadzić bez przerwy przez 4,5 godziny. W nowoczesnych pojazdach nie można tego lekceważyć, bo dane są skrupulatnie monitorowane i sprawdzane.
To oznacza, że kierowca jadący o 1 km/h szybciej od drugiego, wyprzedzanego przez niego TIR-a, w bardzo optymistycznych, wręcz utopijnych warunkach ma szansę zyskać mniej więcej cztery kilometry.
W praktyce jednak nie da się jechać cały czas równym, maksymalnym tempem – za chwilę pojawi się kolejny, wolniej jadący pojazd, zwężenie, zdarzenie drogowe, skrzyżowanie, zjazd czy sygnalizacja świetlna. Krótko mówiąc, zysk jest niewielki albo żaden.
Na wzajemnym wyprzedzaniu się TIR-ów tracą inni kierowcy, który mają możliwość jechać z większymi różnicami w prędkościach. Oto prosty przykład z autostrady A1 w Poznaniu. Jak wynika z opisu, osoby prowadzące wielotonowe zestawy zajęły trzy istniejące pasy i nie ustąpiły przez sześć kilometrów.
Brzmi to bezsensownie, ale sami byliśmy świadkami takich zdarzeń (i to wielokrotnie), dlatego wiemy, że kamera nie kłamie. To trochę przykre, bo pokazuje, jak daleko nam do wyrozumiałości i rozsądku, które powinny być fundamentami kultury jazdy.