Zmiana pasa ruchu zawsze powinna być poprzedzona dokładnym sprawdzeniem otoczenia. Tutaj tego zabrakło.

Włączenie kierunkowskazu nie wystarczy – to nie oznacza pierwszeństwa. W takich sytuacjach każdy ma obowiązek upewnić się, czy nie zajedzie drogi innemu uczestnikowi ruchu. Ten kierowca nie był jednak ostrożny, a przy tym miał auto w martwym polu lusterek.

Podjął się zmiany pasa, choć wcześniej powinien sprawdzić, czy nie zagraża to bezpieczeństwu. Ruch nie był duży, dlatego uderzenie w inny samochód było swego rodzaju wyczynem. W promieniu kilkudziesięciu metrów znajdowały się jedynie trzy pojazdy – dwa uczestniczące w kolizji i jeden, z którego pochodzi nagranie.

Kierowca nie zauważył w lusterkach innego pojazdu, który znajdował się obok – to akurat możliwe. Mógł jednak dostrzec snop światła na sąsiednim pasie i dodatkowo odwrócić głowę, żeby dokładnie zweryfikować czy jego manewr nie spowoduje problemów.

Niestety, nie zrobił tego i doprowadził do kolizji prawidłowo jadącym użytkownikiem sedana. Ten też nie popisał się reakcją. Gdy srebrny SUV miał włączony kierunkowskaz i zaczął zjeżdżać na jego pas, nie zrobił nic przez długi okres czasu – ani nie zatrąbił, ani nie zahamował, ani nie odbił kierownicą.

Dopiero gdy do kontaktu brakowało kilku centymetrów pojawiła się próba uniknięcia zderzenia (bardzo gwałtowna), która dała przeciwny skutek. Poszkodowany zdołał utrzymać tor jazdy, ale zepchnął na barierki pojazd sprawcy. Nikomu nic się nie stało. Auta nadają się jednak do poważnych napraw.