Jednym z czynników mających wpływ na ograniczone zainteresowanie samochodami na prąd są ich ceny. Trzeba jednak uczciwie dodać, że lista minusów jest znacznie dłuższa.
Widać to również w wyższych segmentach, gdzie różnice w cenach są niewielkie lub żadne, a udziały rynkowe – miażdżące na rzecz tych spalinowych i hybrydowych modeli. Niemniej jednak to auto elektryczne znanej marki jest nastawione na sukces.
Dlaczego? Producent twierdzi, że oferuje wszystko, czego można oczekiwać po miejskim modelu. Przechodząc do konkretów, zapewnia przyzwoite osiągi, bogate wyposażenie standardowe i naprawdę niezłą cenę.
Cóż to takiego? Nowy Hyundai Inster, który swoją sylwetką przypomina unowocześnione Suzuki Ignis. Nie są to jednak spokrewnione samochody. Przedstawiciel południowokoreańskiej marki dysponuje wyłącznie akumulatorowym układem napędowym.
Jego pudełkowata sylwetka aspiruje do miana crossovera. Podkreślają to nakładki progowe, osłony błotników, relingi i czy wstawki w zderzakach. Praktyczność auta zwiększają relingi dachowe. Krótko mówiąc, design jest całkiem miły dla oka.
Hyundai Inster – dane techniczne
Na tym etapie wiemy o dwóch wersjach napędowych. Pierwsza z nich bazuje na jednostce o mocy 97 koni mechanicznych. Zintegrowano z nią z akumulatorem trakcyjnym o pojemności 42 kWh, który pozwala pokonać do 327 kilometrów.
Takie wydanie południowokoreańskiego samochodu osiąga setkę w 11,2 sekundy, rozpędza się do 140 km/h i ładuje baterie od 10 do 80 procent w 30 minut. Są to parametry akceptowalne w miejskich warunkach.
Mocniejszy wariant oddaje do dyspozycji 115 koni mechanicznych, czyli kilkanaście procent więcej. Co ważne, uzupełnieniem silnika jest większa bateria – o pojemności 49 kWh. Takie wydanie pozwala rozpędzać się do 100 km/h w 10,7 sekundy, rozwijać 150 km/h i pokonywać do 355 kilometrów.
Auto elektryczne znanej marki w niezłej cenie
W sieci pojawił się włoski cennik tego modelu, z którego wynika, że Hyundai Inster stanowi wydatek 24 900 euro. Uwzględniając aktualny kurs, oznacza to koszt niecałych 110 tysięcy złotych. Nie wliczając żadnych unijnych dopłat, rzecz jasna.
W standardowym wyposażeniu znajdują się m.in.: asystent unikania kolizji czołowych (FCA 1.5), inteligentny asystent ograniczeń prędkości (ISLA), podążanie na pasie ruchu (LFA), asystent utrzymywania pasa ruchu (LKA), monitorowanie tylnej kanapy, inteligentny tempomat z funkcją Stop&Go, nawigacja z dotykowym ekranem 10,25“, cyfrowe zegary z wyświetlaczem LCD 10,25“, tylne czujniki parkowania, kamera cofania, automatyczna klimatyzacja, 15–calowe koła stalowe z kołpakami oraz inteligentny kluczyk.
Za wersję z mocniejszym silnikiem trzeba zapłacić 26 650 euro, co oznacza wydatek ponad 115 tysięcy złotych. Czy warto dopłacać? To już kwestia indywidualnych oczekiwań klienta. Jeżeli chodzi o najbogatszą odmianę wyposażeniową, czyli Xclass, to kosztuje 28 650 euro (około 124 tysięcy złotych).
W skład wyposażenia topowego wydania wchodzą m.in.: 15-calowe aluminiowe felgi, przyciemniane tylne szyby, światła tylne LED, przesuwane i pochylane fotele z tyłu, składane fotele kierowcy i pasażera, Skórzana kierownica, bezprzewodowa ładowarka do smartfonów, automatycznie ściemniające się lusterko wsteczne, przednie czujniki parkowania, roleta bagażnika oraz czujnik deszczu.