Funkcjonariusze próbują różnych sposobów, by karać kierowców naginających przepisy ruchu drogowego.
Jedną z broni są auta do stacjonarnego mierzenia prędkości. Zazwyczaj stoją zaparkowane wzdłuż drogi, jak gdyby nigdy nic. Warto w tym miejscu podkreślić, że nie są oznakowane, dlatego usypiają czujność uczestników ruchu.
Co więcej, pomiar wykonywany z takich samochodów nie musi być poprzedzony żadnym znakiem, jak na przykład w przypadku fotoradaru. To swego rodzaju kontrola prędkości, tylko zamiast zatrzymania przez policjanta, wysyłane jest zdjęcie na adres zamieszkania posiadacza pojazdu.
Auta do stacjonarnego mierzenia prędkości – lista
Jak można się domyślać, flota takich maszyn w szeregach służb mundurowych będzie się stopniowo zwiększać. Jak rozpoznać auta do stacjonarnego mierzenia prędkości? Wyróżniają je specjalne głowice, które są montowane w różnych miejscach. Jeżeli chodzi o przód, to zazwyczaj wystają z grilla. Przy lusterku centralnym znajduje się natomiast oko kamery.
Z tyłu natomiast są najczęściej montowane przy zderzakach, ale nie jest to regułą. Trudno więc dostrzec, że nie jest to zwykły samochód. Warto dodać, że tymi pojazdami zarządza Główny Inspektorat Transportu Drogowego.
Opisywane urządzenie to radar Ramet AD9C czeskiego pochodzenia. Sprzęt od kilku lat jest zalegalizowany w Polsce i nic nie stoi na przeszkodzie, by był używany na naszych drogach. Jak wynika z zebranych informacji, w obiegu jest około 30 samochodów wyposażonych w to rozwiązanie. Oto lista aut do stacjonarnego mierzenia prędkości:
- Ford Focus (10 sztuk)
- Ford Mondeo (8 sztuk)
- Peugeot Partner (4 sztuki)
- Volkswagen Passat (5 sztuk)
Co ciekawe, GITD ma wkrótce zwiększyć liczbę samochodów wykorzystywanych do tego zadania. Kierowcy muszą więc jeździć ostrożnie. Auta do stacjonarnego mierzenia prędkości są zazwyczaj wykorzystywane w terenie zabudowanym, ale zdarzają się wyjątki. Wyróżniają się tylko ukrytymi głowicami i kamerami umieszczonymi wewnątrz kabin, dlatego nie zwracają na siebie uwagi.
Jak uniknąć mandatu z takiego sprzętu? Odpowiedź jest tylko jedna: przepisowo jeździć. Nie da się przewidzieć lokalizacji, dlatego zdjęcie nogi z gazu jest jedynym rozwiązaniem.