Jeszcze kilka lat temu wśród producentów samochodów można było zaobserwować szeroki pojęty optymizm graniczący z entuzjazmem wobec przejścia na technologię akumulatorową. Podpierano to chęcią dbania o planetę. Dziś już niewielu z nich utrzymuje pierwotne założenia, co dla wnikliwych obserwatorów nie jest zaskoczeniem. Audi rezygnuje z całkowitej rezygnacji z modeli spalinowych, które miało nastąpić przed wprowadzeniem abstrakcyjnego zakazu.
Audi rezygnuje, bo musi
Komisja Europejska wciąż utrzymuje, że wspomniany zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych zostanie wprowadzony w 2035 roku. Co ciekawe, niemiecka marka chciała wyprzedzić ten ruch. Audi rezygnuje jednak z przejścia na elektryczność, która miała nastąpić trzy lata wcześniej, czyli w 2032 roku.
Skąd wzięły się te rozczulające korekty w strategiach firm motoryzacyjnych? Czyżby ekologia nie była już najważniejszym aspektem w ich sercach? Tak, w tych pytaniach można odczuć sporą dawkę ironii, ale jest ona w pełni uzasadniona.
Producenci nie są konsekwentni, ponieważ przesadne zaufanie politykom doprowadziło ich do trudnej sytuacji. Pozwolili na przeforsowanie przepisów, z których jasno wynika, że gama produktowa ma być oparta o samochody elektryczne, a nie te spalinowe. Świadczy o tym coraz bardziej rygorystyczne prawo dotyczące emisji spalin.
Efekt jest taki, że każda marka musi wprowadzać auta akumulatorowe i jednocześnie zmniejszać liczbę tych spalinowych. Problem polega jednak na tym, że te pierwsze nie cieszą się odpowiednio dużym zainteresowaniem. Z kolei na drugie wciąż jest duży popyt.
Między młotem a kowadłem
Jak potwierdzają wyniki sprzedaży, choćby te dotyczące polskiego podwórka, auta na prąd wciąż stanowią ułamek całego rynku – mimo tego, że ich liczba systematycznie wzrasta, a alternatywa staje się coraz słabsza.
Producenci nie są więc w stanie utrzymać odpowiedniego popytu opierając się głównie na modelach EV. A mówimy o czasie, w którym takie pojazdy otrzymują dopłaty rządowe, benefity związane z użytkowaniem czy darmowe parkingi. I to wciąż nie wystarcza.

To kolejny przykład w historii, który udowadnia, że sztuczne sterowanie rynkiem zawsze odbija się „czkawką”. Regulacje prawne odseparowane od prawa popytu i podaży są absurdem, który już przynosi fatalne skutki.
Warto w tym miejscu nadmienić, że Europa odpowiada za kilka procent globalnej emisji gazów cieplarnianych, a jednocześnie najbardziej hamuje rozwój gospodarki w oparciu o prawo środowiskowe. Tymczasem Chiny i Stany Zjednoczone zwiększają rozwój przemysłu ciężkiego i innych ważnych sektorów gospodarki, które, delikatnie mówiąc, nie przyjaźnią się z planetą.
Audi rezygnuje z pierwotnych planów
Pamiętajmy, że to biznes, a to oznacza oparcie na wartościach ekonomicznych, a nie ideologicznych. Politycy mogą tego nie rozumieć (albo udawać, że nie rozumieją), ale producenci muszą twardo stąpać po ziemi. Niestety, można odnieść wrażenie, że wykazali się przesadnym zaufaniem.
Audi rezygnuje z planów dotyczących całkowitego przejścia na modele elektryczne w 2032 roku, co jest słuszną decyzją. I należą się za nią bardzo niskie ukłony. Problemem jest jednak wiarygodność, która w pewnym stopniu została zaburzona.
Tworzenie wzniosłych kampanii sugerujących, że dbałość o planetę jest tu najważniejsza, stanowi swego rodzaju niedopowiedzenie – żeby nie zasugerować mocniejszych określeń… Krótko mówiąc, marketingowcy będą musieli z tego wybrnąć albo to przemilczeć. W końcu społeczeństwo ma krótką pamięć.
Na zorganizowanej konferencji prasowej, dyrektor generalny niemieckiej marki, Gernot Döllner stwierdził, że: „W ramach naszej inicjatywy produktowej wprowadzamy na rynek nie tylko nowe modele elektryczne, ale także nową generację pojazdów z silnikiem spalinowym i hybrydy typu plug-in. Będziemy zarządzać produkcją naszych ostatnich samochodów z silnikiem spalinowym w zależności od różnych wydarzeń na rynkach światowych”.
To jednoznaczne potwierdzenie, że Audi rezygnuje z dotychczasowego planu. W tej wypowiedzi można również dostrzec sporą elastyczność, co sugeruje „zarządzanie produkcją w zależności od wydarzeń”. I jest to najlepszy z możliwych pomysłów ze względu na dynamikę, jaka pojawiła się w ostatnich latach.