Niespełna 4 lata Audi kazało czekać na odświeżoną edycję modelu A7. Kilka dni temu sportowa limuzyna debiutowała w Polsce. Zmiany, tradycyjnie jak to w koncernie Volkswagena bywa, nie są rewolucyjne. Ale, co też w firmie z Ingolstadt nie jest aksjomatem, widać je. I czuć?
Od 2010 roku, czyli, od premiery poprzedniej ?a-siódemki? Audi sprzedało 100 tys. egzemplarzy tych aut na całym świecie. W Polsce, 600 sztuk, co jak się okazuje, jest wynikiem lepiej niż dobrym. I pewnie tak jest, wszak mówimy o aucie kosztującym około 300 tys. złotych.
Co się zmieniło na zewnątrz? Po pierwsze, przednie reflektory. Teraz są to znane z A8 Matrixy, które same ?wyłączają? niektóre obszary świecenia, zapobiegając oślepianiu obiektów jadących lub idących z naprzeciwka. Cała zmiana odbywa się automatycznie, czyli bez udziału kierowcy. Obok lamp, także kierunkowskazy przypominają te z flagowego A8. Z tyłu, nowe wydechy z bardziej sportowym brzemieniem. A7 dostało też od designerów 5 nowych wzorów felg, 7 nowych lakierów i przede wszystkim, nowe dekoracje wnętrza. Są to nowe wzory elementów drewnianych i aluminium. Poprzednie A7 było wyposażone w bezprzewodowy dostęp do Internetu. Ten też jest. Tyle że nie 2/3G a LTE.
Pod maską odnowionego A7 pracują nowe silniki. Są to TFSI o pojemności 2 litrów (252 KM) i V6 o mocy 333 KM. Oczywiście nie zabrakło diesli z rodziny TDI o pojemności 3 litrów (wszystkie V6) i mocach 218, 272 oraz 320 KM. Wszystkie jednostki spełniają bardzo rygorystyczną normę EURO 6. Silniki wyposażono we współpracujący z tempomatem system Start/Stop. Napęd, w zależności od wersji (Quattro w standardzie poza 217-konnym dieslem) przenoszą skrzynie S-Tronic i Tiptronic (w 320-konnym dieslu).
Jak jeździ A7? No cóż, bajecznie. Do jazdy testowej otrzymaliśmy najmocniejszego, 320-konnego diesla z napędem Quattro i jedynym w swoim rodzaju wnętrzem z aluminium sprasowywanego z ciemnym drewnem. Miło popatrzeć, fajnie dodać gazu. W czasie jazd testowych szczególnie przydał się napęd Quattro. Na krętych górskich drogach w pobliżu Nowego Targu i Nidzicy auto udowodniło, że ma ?jad?, ale równie łatwo jak nim przyspieszyć, tak równie łatwo zahamować. A7, niczym przyklejone trzyma zadany tor jazdy na najbardziej nawet krętej drodze. Innymi słowy, jesteśmy pod wrażeniem. Także komfortowego wnętrza i jego wyciszenia. Aby posłuchać pięknego brzemienia 320-konnego diesla musieliśmy otwierać okno. Do kabiny nie dobiegają absolutnie żadne odgłosy jego pracy, tym bardziej zawieszenia.
Reasumując, nowe (czy może lepiej, odnowione) Audi A7 łączy w sobie styl i wygląd coupé, komfort sedana, funkcjonalność kombi (zwanego w języku Audi Avantem) ze sportowym, adekwatnie do wyglądu, duchem. Ceny nowego A7 Sportback wahają się od 272 do 317 tysięcy złotych. Oczywiście, mówimy tu o autach w fabrycznej konfiguracji. Cennik opcji zawiera kilka stron i może wywindować cenę auta omalże dwukrotnie. Ale, kto bogatemu zabroni?
Tekst i zdjęcia: Artur Balwisz