Niemiecka marka postanowiła dołączyć nową wersję najmniejszego modelu w gamie. Tak naprawdę to znany wariant, tyle że pod inną nazwą.

Audi A1 Allstreet to nic innego, jak znany mieszczuch klasy premium uzupełniony atrybutami crossovera. Wszelkie zmiany dotyczą głównie stylistyki. Przypomnijmy, że już wcześniej była taka konfiguracja w gamie, ale nosiła nazwę Citycarver.

Nowość może się podobać. Wygląda znacznie poważniej dzięki czarnym, plastikowym nakładkom, które otaczają dolne krawędzie karoserii samochodu. Nie zabrakło także dedykowanych felg, grilla o charakterystycznym wzorze i delikatnie podniesionego zawieszenia. Nie ma oczywiście mowy o off-roadzie – to wciąż zwykły hatchback, ale taki, który może swobodniej pokonywać wysokie krawężniki.

Audi A1 Allstreet – rozbudowana gama

Producent na szczęście nie ograniczył oferty silnikowej i można wybierać spośród kilku wariantów opartych na dwóch konstrukcjach. Bazą jest jednolitrowy benzyniak z rodziny TFSI. Nad nim uplasowano 1,5-litrowy motor.

Wersje silnikowe Audi A1 Allstreet:

• 25 TFSI (1.0 TFSI, 95 koni mechanicznych, 175 niutonometrów)
• 30 TFSI (1.0 TFSI, 110 koni mechanicznych, 200 niutonometrów)
• 35 TFSI (1.5 TFSI, 150 koni mechanicznych, 250 niutonometrów)

Oba silniki mogą zostać uzupełnione siedmiobiegową przekładnią automatyczna S tronic. Co ciekawe, podstawowa wersja dysponuje 5-biegowym manualem. Niepotrzebna oszczędność. Dwie mocniejsze oferują już przekładnię sześciobiegową.

Audi A1 Allstreet to najpewniej ostatnie ważnie tchnienie tego modelu. Niemiecki producent zapowiedział, że nie będzie kolejnej generacji. Powód? Wydaje się, że nie jest to segment dla klasy premium. Tylko MINI radzi sobie nieźle. Konkurencyjne marki nie mają tu nawet swoich przedstawicieli.

Warto w tym miejscu podkreślić, że nie jest to jedyny model, który skończy swój żywot na jednej generacji. Jego los podzieli także Audi Q2, czyli modny crossover, który okazał się znacznie mniej pożądany, niż nieco większe Q3. No cóż, to pokazuje, że nie wystarczy stworzyć czegoś „trendy”, by zarobić. Zapychanie kolejnych nisz nie zawsze jest opłacalne.