Brytyjska marka postanowiła wskrzesić legendę, czego efektem był ten model. Po siedmiu latach od jego debiutu można już uznać, że nie wyszło najlepiej.
Aston Martin Lagonda Taraf pozostaje jednak bardzo ciekawym, a przy tym cennym samochodem. Zaawansowane testy nad jego konstrukcją rozpoczęły się rok przed jego premierą podczas Geneva Motor Show 2015. Ten wyjątkowy sedan był produkowany jedynie przez dwa lata. Łącznie powstało 120 egzemplarzy – wszystkie w zakładach w Gaydon.
Jak sama nazwa wskazuje, wówczas nowy projekt nawiązywał do limuzyny, która debiutowała w latach 70. ubiegłego wieku. Występowała ona także jako Shooting Brake. Co ciekawe, produkcja była rozciągnięta od 1976 do 1990 roku, a mimo to powstało jedynie 645 sztuk.
Aston Martin Lagonda Taraf
Nowszy model został oparty na platformie VH, która została wyraźnie wydłużona, by sprostać oczekiwaniom projektowym. Celem było nawiązanie walki z takimi tuzami, jak Bentley, Rolls-Royce i Mercedes-Maybach. Wyszło jak wyszło.
Nie ma jednak tego złego… Aston Martin Lagonda Taraf jest dziś łakomym kąskiem dla zamożnych kolekcjonerów. Jego unikatowa sylwetka wyróżnia się z tłumu, podobnie jak eleganckie wnętrze. Prezentowany egzemplarz wygląda znakomicie.
Pochodzi z 2016 roku i zdobi go lakier Onyx Black. Wnętrze oferuje natomiast skórę w kolorze pszenicy, którą uzupełniają czarne i drewniane dekory. Użytkownik może również cieszyć się z zaawansowanego systemu audio Bang & Olufsen i dodatkowych ekranów – jak na limuzynę przystało.
Pod długą maską kryje się natomiast świetny silnik. To wolnossąca konstrukcja V12 o pojemności 5,2 litra. Inżynierowie brytyjskiej marki wykrzesali z niej 565 koni mechanicznych. Przenoszeniem tego potencjału na tylne koła zajmuje się ośmiobiegowa przekładnia automatyczna.
Warto dodać, że samochód legitymuje się bardzo skromnym przebiegiem. Od dnia swojego debiutu pokonał zaledwie 500 kilometrów. Co ważne dla większości Europejczyków, posiada kierownicę po lewej stronie i czystą historię.
Jak można się domyślać, potencjalny nabywca musi liczyć się ze sporym wydatkiem. Cena wywoławcza to 495 tysięcy funtów. Uwzględniając dzisiejszy kurs (5,34) oznacza to wydatek dokładnie 2 643 300 złotych. Fakt, sporo, ale chętny na pewno się znajdzie.