Jedyny SUV brytyjskiej marki przeszedł lifting, który poskutkował zachowaniem tylko topowej wersji napędowej. Pewien tuner postanowił jednak stworzyć pakiet dla wariantu sprzed modernizacji.
Oto Aston Martin DBX Wald International w pełnej okazałości. Zanim jednak o wspomnianym zestawie, warto podkreślić, że seryjna konfiguracja też wygląda dobrze. Tak naprawdę sama w sobie prezentuje się, jak po modyfikacjach.
Nie ma wątpliwości, że to jeden z najlepiej prezentujących się modeli wśród ekskluzywnych SUV-ów. W prezentowanym wydaniu nosi przydomek „Black Bison, co wydaje się przewrotne, tym bardziej że na zdjęciach widnieje biały egzemplarz.
Aston Martin DBX Wald International
Zmiany wizualne są wyraźne. Pas przedni zyskał przedłużenie zderzaka zwieńczone splitterem. Uzupełnieniem tego są czarne wstawki częściowo oplatające grill i światła LED do jazdy dziennej. Niby niewiele, ale wystarczająco, by zauważyć różnice.
Z kolei profil samochodu ujawnia nakładki progowe o pokaźnych rozmiarach. Jeszcze bardziej widowiskowo wyglądają felgi wieloramienne ze stosunkowo szerokim rantem. Najważniejsze są jednak ich gabaryty – mają aż 24 cale! Podobnie jak wspomniane wstawki, polakierowano je na czarno.
Natomiast z tyłu zagościł większy, błyszczący dyfuzor oraz nową osłonę. Nie zabrakło także dedykowanych oznaczeń podkreślających obecność zastosowanego pakietu. I to by było na tyle. Zmiany dotyczą więc tylko karoserii. Wnętrze zostało nietknięte, podobnie jak układ napędowy.
W tym miejscu należy podkreślić, że pakiet pasuje do bazowej wersji sprzed liftingu. To też oznacza, że 700-konne wydanie nie będzie w nią wyposażone. Aston Martin DBX Wald International może mieć zatem 542 konie mechaniczne, które pochodzą z podwójnie doładowanego, czterolitrowego V8. Alternatywą jest „rzędowa szóstka” o mocy 435 koni mechanicznych. Występuje ona jedynie na rynku chińskim.
Cena zestawu wynosi niecałe 16 tysięcy dolarów, co stanowi około 64 tysięcy złotych. Wbrew pozorom, nie wydaje się to dużo, ale trzeba pamiętać, że zmiany obejmują jedynie karoserię – i nie ma ich za dużo. Sane felgi stanowią wydatek około 10 tysięcy złotych.