Trudno powiedzieć, czy się śmiać, czy raczej współczuć… Zderzyć się na pustyni to trochę tak, jak spotkać słonia w centrum miasta. Krótko mówiąc (czyt. pisząc), rzadkie wydarzenie…
Doszło jednak do tego, choć na szczęście nie skończyło się tragedią. Grupa motocyklistów pokonywała wydmę, z której każdy wyskoczył w powietrze. Ku ich zdziwieniu, prostopadle do ich „lotu” poruszali się kierowcy w Jeepach. Jeden z Wranglerów znalazł się dokładnie przed kierownicą motocyklisty. Jednoślad był jeszcze delikatnie ponad nim i zahaczył tylko o maskę tylnym kołem, bezpiecznie lądując. Wystarczyło jednak pół metra mniej i mogłoby dojść nie tylko do poważnych uszkodzeń maszyn, ale i motocyklisty… Zobaczcie to koniecznie: