w

Zatrzymanie prawa jazdy za prędkość nielegalne? Zmiana przepisów i reakcja Rzecznika Praw Obywatelskich

Przepisy dotyczące ruchu drogowego są coraz wyraźniej zaostrzane. W ten sposób rządzący chcą poprawić bezpieczeństwo jazdy. Czy jednak wszystko jest zgodne z prawem?

Już w te wakacje mają pojawić się nowe paragrafy, które będą uwzględniać konieczność zabierania prawa jazdy po przekroczeniu 50 km/h na każdym odcinku drogi (m.in. na ekspresówkach i autostradach). Przypomnijmy, że od 2015 roku mundurowi zabierają uprawnienia po takim przewinieniu na obszarach zabudowanych.

Zdaniem Rzecznika Praw Obywatelskich nie jest to właściwe rozwiązanie, ponieważ dochodzi do sprzeczności z Konstytucją. RPO ma na myśli proces odbierania prawa jazdy. Wygląda on następująco: decyzja policjanta/urzędnika, zatrzymanie uprawnień, wypełnienie formalności, dostarczenie do danego starostwa i… już.

Często brakuje więc procesu wskazywania sprawcy i postępowania dowodowego. W wielu przypadkach pojawiają się wątpliwości dotyczące legalności i prawidłowości pomiaru oraz rzeczywistego użytkownika pojazdu w danej chwili (np. zdjęcie z fotoradaru). Starosta opiera swoją decyzję na podstawie informacji od policjanta. To według Rzecznika zdecydowanie za mało.

Przeciwnicy tej teorii twierdzą, że kierowca może się odwołać. Traci jednak uprawnienia „z góry”, a sprawa może potrwać dłużej niż przez trzy miesiące, na które zazwyczaj zatrzymywane jest prawo jazdy. Satysfakcja jest więc złudna, a straty i tak pokrywają kieszenie podatników.

Jak poradzić sobie z tymi wszystkimi problemami? Przede wszystkim powinna istnieć konieczność przedstawienia dowodów potwierdzających tożsamość kierowcy i jego przewinienie oraz przeprowadzenie szybkiego rozpatrzenia przez właściwy organ. Przypomnijmy, że policja jest tu stroną. Wszystkie pomiary powinny być wykonane urządzeniami, które mają nie tylko wewnętrzne atesty, ale także mieszczą się w granicach polskiego prawa. Poza koniecznością przeprowadzania procesu dowodowego, przydałyby się zmiany przepisów dotyczące odpowiedzialności prawnej osoby nakładającej karę/mandat. Policjantowi nie grozi nic za błąd – czy to celowy, czy przypadkowy. Wielokrotnie zdarzały się już sytuacje uniewinniające kierowcę albo ujawniające niewłaściwe zachowanie mundurowych. Gdyby funkcjonariusz odpowiadał za swoje czyny tak samo, jak zwykły pracownik, to z pewnością dochodziłoby do znacznie mniejszej liczby nadużyć.

Oczywistym jest, że trzeba poprawiać bezpieczeństwo na polskich drogach i wprowadzać właściwe środki prawne, które będą chronić społeczeństwo przed zagrożeniami. Problem polega jednak na egzekwowaniu prawa we właściwy sposób. Już wielokrotnie zdarzało się, że kierowca był poszkodowanym przez działania mundurowych. I właśnie dlatego konieczne są: ochrona uczestników ruchu drogowego, właściwy sprzęt do pomiaru, procedura dowodowa, niezależny organ weryfikujący i odpowiedzialność funkcjonariuszy za każdą decyzję.

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Jeden komentarz

Dodaj odpowiedź
  1. Tak właśnie tak powinno być żeby ktoś odpowiadał za swoje decyzje zato bierze pieniądze ,nie tylko kierowca ma być sprawiedliwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zemsta za zbyt wolne wyprzedzanie – doprowadzenie do wypadku (Video)

Pożar auta elektrycznego podczas ładowania (Video)