Wydaje się, że polska mentalność staje się coraz bardziej „zachodnia”. W teorii nikogo nie powinny kusić używane drobne przedmioty, ale rzeczywistość pokazuje, że jest inaczej.
Wciąż zdarzają się bowiem delikwenci, którzy upatrzą sobie niepilnowaną rzecz i rozpoczną polowanie. Tak też było w tym przypadku we Włocławku. „Bohater” tego wydarzenia połasił się na… siodełko od roweru, który stał przypięty do ogrodzenia.
Nie przejął się godziną ani ruchem ulicznym. Nie był też na tyle bystry, by zweryfikować, czy nie ma w okolicy monitoringu. Przyłapała go kamera umieszczona na sąsiednim budynku (po drugiej stronie ulicy). Miejmy nadzieję, że jego tożsamość zostanie ustalona i doczeka się odpowiedniej kary.
Źródło: Dzień dobry Włocławek