Kierowca autobusu ma przewidywalną pracę. To jednak nie oznacza, że nie znajdują się w niej przeciwności. Wielką rolę odgrywa tu czas.
Dojazdy na przystanki o właściwych porach są najważniejszym aspektem (poza bezpieczeństwem pasażerów, rzecz jasna). By zachować punktualność, konieczna jest płynność. Niestety, nie zawsze jest ona możliwa, co ma związek z innymi użytkownikami ruchu.
Ten przypadek jasno pokazuje, że nie u wszystkich można liczyć na szacunek. Kierowca jednego z warszawskich autobusów (linia 175, w stronę Pl. Piłsudskiego) zatrzymał się przy przystanku „Centrum”. Po wpuszczeniu pasażerów i zamknięciu drzwi, nie mógł jednak odjechać. Przed nim stał bowiem kierowca białego sedana, który nie przejmował się ruchem wokół.
Po usłyszeniu klaksonu (i zbliżeniu się kolegów), zdenerwowany mężczyzna podszedł do kierowcy pojazdu komunikacji miejskiej i „wzbogacając” swoją wypowiedź wulgaryzmem i pytaniem „z czym masz problem” jednoznacznie pokazał, że nie rozumie, że nie powinien tak robić. Sami zobaczcie: