Jak już wielokrotnie wspominałem, kultura jazdy w Tajlandii jest zupełnie inna niż w krajach europejskich. Dotyczy to także sposobu przewozu wszelkiego rodzaju przedmiotów.
W Polsce można spotkać co najwyżej wystające zza okien meble w kartonach. Zdarzają się również długie rury przewożone w zbyt małych autach dostawczych – wtedy tylne „wrota” są otwarte, a na końcu ładunku widzimy przeważnie jakiś odblaskowy przedmiot ostrzegający innych kierowców.
We wspominanym wyżej państwie robi się to inaczej i na znacznie większą skalę… Na początku myślałem, że na dachu tego pick-upa znajdują się jakieś rury. Teraz jednak wydaje mi się, że to bambus. Tak czy inaczej, wielkość ładunku, sposób jego „zabezpieczenia” i samochód, który został obarczony obowiązkiem przewozu budzą wątpliwości… Zobaczcie, jak to się skończyło: