Kręcenie liczników to wciąż popularne zjawisko. I choć grożą za to surowe kary, trudno ustalić potencjalnego sprawcę – szczególnie w przypadku aut sprowadzonych.
Niektórzy kierowcy wciąż dają się nabierać na niskie przebiegi. W Polsce pokonywanie rocznie 30-50 tysięcy kilometrów nie jest niczym nadzwyczajnym. Na Zachodzie średnia jest jeszcze wyższa. Nikt nie sprowadza stamtąd pojazdów o niskim „nalocie” i bezwypadkowych (bo takie są zwyczajnie za drogie i nieopłacalne w odsprzedaży). Na tamtejszych rynkach naprawy są nieopłacalne, dlatego do naszego kraju trafiają głównie auta z „bogatą” historią. A my nie jesteśmy w stanie rzetelnie sprawdzić całego „życia” pojazdu, bo nie mamy dostępu do żadnej bazy.
Jeżeli ktoś chce nam sprzedać sprowadzone, 1o-letnie auto legitymujące się przebiegiem 200 tysięcy kilometrów, to powinna zapalić się nam lampka ostrzegawcza w głowie. Na ogłoszeniach widzimy nawet 15- i 20-letnie samochody z takimi wartościami na liczniku, co jest oczywiście mało prawdopodobne. Poniższe nagranie może Wam uzmysłowić, jak wskaźnik jest daleko od wiarygodności.
W skrajnych przypadkach dochodzi nawet do wymiany liczników i silników – niekoniecznie na takie same. Bądźcie więc czujni i nie kupujcie kota w worku. Dużo lepiej postawić na auta z potwierdzoną historią i udokumentowanym przebiegiem, niż odpicowany szrot.