SEAT rozbudował gamę Leona tak bardzo, że każdy w niej znajdzie coś dla siebie. Dla ceniących dynamikę i prowadzenie powstała Cupra. Osoby, które chcą oszczędzać wybiorą wersję Ecomotive. Z kolei szukający kompromisu mogą postawić na odmianę ST z mocnym dieslem. Który wariant jest jednak najbardziej wszechstronny? Bez wątpienia X-PERIENCE.
Karoseria
Pod tą ciekawą nazwą kryje się „uterenowiony” Leon w najbardziej praktycznej odmianie nadwoziowej. Czym się wyróżnia? Przede wszystkim dodatkowymi osłonami biegnącymi wokół całej karoserii. W testowanym egzemplarzu są one jednak ledwo widoczne ze względu na ciemno-szary lakier. Dostrzec można również zwiększony o 27 mm prześwit i felgi o charakterystycznym wzorze. Oczywiście nie mogło zabraknąć odpowiedniego oznaczenia na tylnej klapie, gdyby ktoś od razu się nie zorientował… Summa summarum, X-PERIENCE wygląda równie dobrze, co zwykły Leon ST, tyle że sprawia wrażenie nieco dzielniejszego…
Wnętrze
Jak można się domyślać, wnętrze wersji X-PERIENCE różni się jedynie detalami, np. ciemnopomarańczowymi przeszyciami na kierownicy czy mieszku zmiany biegów oraz logotypami umieszczonymi na progach. Poza tym to dalej Leon w najlepszym wydaniu, czyli dobre materiały, porządne spasowanie, wzorowa ergonomia i czytelność. Warto wspomnieć, że uterenowiona odmiana ma też bogate wyposażenie, dlatego w kabinie niczego nie brakuje.
Fotele nie przypominają tych, które znajdziemy w typowych autach terenowych. Wręcz przeciwnie! Mają odpowiednią twardość, rozsądny rozmiar i świetnie podpierają ciało podczas jazdy. Miłe zaskoczenie. Z kolei na tylnej kanapie jest wystarczająco dużo miejsca dla dwóch osób średniego wzrostu. Trzeci pasażer również zmieści się bez najmniejszych kłopotów, ale przeszkadzać mu będzie wysoki tunel środkowy.
Jak każdy Leon ST, X-PERIENCE może pochwalić się sporym bagażnikiem. Dokładnie 587 litrów nie jest rekordem w klasie, ale z pewnością wystarczy na 2-tygodniowy, wakacyjny ekwipunek kompletu pasażerów, który zostanie załadowany z wyjątkową łatwością ze względu na nisko umieszczony próg i szeroki otwór. Warto dodać, że złożenie drugiego rzędu zaowocuje wzrostem pojemności do 1470 litrów, co też należy uznać za bardzo dobry rezultat.
Technologia
Pod maską uterenowionej odmiany hiszpańskiego kombi możemy znaleźć przeróżne jednostki napędowe, nawet te najmniejsze. Testowany egzemplarz ma jednak mocne serce. To znana i lubiana jednostka 2.0 TDI generująca 150 KM (przy 3500 obr./min.) i 340 Nm. (przy 1750 obr./min.). Moc dwulitrowego diesla trafia na wszystkie cztery koła (4Drive) dzięki uprzejmości sześciobiegowej przekładni manualnej. I taka konfiguracja w uterenowionym Leonie nie powinna nikogo zaskakiwać. Jest jednak możliwość wyboru egzemplarza z napędem tylko na oś przednią, co trochę mija się z powołaniem. Wróćmy jednak do gwiazdy testu. W tej konfiguracji auto przyspiesza do setki w 8,7 sekundy i rozpędza się do 208 km/h. Bardzo przyzwoite wyniki. Jeszcze lepiej wygląda zużycie paliwa. W teście na dystansie 1000 km (cykl mieszany) średnie spalanie wyniosło 6,2 litra. To więcej niż podaje producent, ale i tak genialnie. Spodziewałem się, że będzie o co najmniej litr więcej. Należy też wspomnieć, że w prezentowanym Leonie oprócz zwiększonego wyraźnie prześwitu i napędu 4×4 zastosowano sprężyny i amortyzatory o zmiennej charakterystyce pracy.
Wrażenia z jazdy
Na początku trudno dostrzec różnice w prowadzeniu. X-PERIENCE ma bowiem równie dobry układ kierowniczy, co mniej dzielne Leony. Przy gwałtownych zmianach toru jazdy pojawiają się jednak minimalne przechyły karoserii, ale są na tyle niewielkie, że nie można się do nich przyczepiać. Zawieszenie zostało wyraźnie usztywnione, by wspomniany wyżej prześwit nie wpłynął zbyt wyraźnie na jakość jazdy. To zaowocowało delikatną „obniżką” komfortu jazdy, aczkolwiek dalej tłumienie nierówności stoi na dobrym poziomie.
Kilka słów na temat udanego duetu – silnika i skrzyni biegów. Przyznam, że to jedno z najlepszych tego typu połączeń z jakimi można mieć do czynienia w segmencie C. Jednostka ma sporo wigoru już od najmniejszych obrotów, a wykorzystanie jej potencjału ułatwia wzorowo zestopniowana przekładnia. To wszystko sprawia, że redukcja podczas wyprzedzania nie jest częstym zjawiskiem. Nie bez znaczenia jest też kultura pracy. Właśnie tak powinno to wyglądać.
W normalnych warunkach trudno więc odczuć, że X-PERIENCE to „coś innego”. Zjechanie z asfaltu pozwala jednak na zorientowanie się, że mamy do czynienia ze zdolniejszą wersją. Owszem, auto ma wyraźne zwisy karoserii i dość duży rozstaw osi, ale zwiększony prześwit pozwala nie tylko na pokonywanie dużych krawężników, ale także bezdroży o umiarkowanym stopniu trudności. Gdy pojawiają się kłopoty, wkracza napęd 4Drive, który inteligentnie rozdziela moc pomiędzy kołami. Pamiętajmy, że Leon w tej wersji przyda się nie tylko poza asfaltem. Na zaśnieżonych bądź mokrych nawierzchniach poradzi sobie równie dobrze.
Okiem przedsiębiorcy
SEAT Leon X-PERIENCE to koszt co najmniej 92 000 zł. Za tę kwotę otrzymujemy jednak auto z napędem na jedną oś i skromnym, 122-konnym silnikiem 1.4 TSI. Egzemplarz z 2.0 TDI (150 KM) pod maską i systemem 4Drive kosztuje natomiast 120 500 zł. Z kolei testowana sztuka, która została wzbogacona o szereg dodatków to wydatek 144 487 zł. Nie jest to mało, ale rodzimy rywal, Golf Alltrack, wcale nie kosztuje mniej w podobnej konfiguracji.
Jeśli chodzi o sposoby finansowania to hiszpańska marka oferuje w Polsce kredyt z wkładem własnym od 10%, umową na okres od 12 do 84 miesięcy i ratami dostosowanymi do indywidualnych potrzeb klienta. Dla przedsiębiorców powstał natomiast leasing z opłatą wstępną od 10% wartości auta, umową na okres od 24 do 60 miesięcy, wartością wykupu od 1 do 19% wartości auta i również ratami odpowiadającymi możliwościom klientów.
Podsumowanie
X-PERIENCE to najbardziej wszechstronna odmiana Leona. Potrafi na asfalcie tyle samo, co pozostałe wersje, ale na bezdrożach radzi sobie od nich o wiele lepiej. Nie bez znaczenia jest także fajny wygląd i bogate wyposażenie. Wyraźnie wzrastająca moda na uterenowione kombi pozwala przypuszczać, że auto będzie się cieszyło coraz większym zainteresowaniem.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński