w ,

Seat Leon 1.4 TSI 140 KM Style – corazon salvaje

Leon nowej generacji trafił do Polski z półrocznym opóźnieniem. Trwa bowiem, i potrwa jeszcze do listopada 2014 roku zamieszanie z importerami. Póki co, w Polsce mamy dwóch. Starego, czyli Iberię Motor i nowego działającego pod egidą Volkswagen Group, czyli Seat Polska.

 

W Seacie zawsze podkreślali, że choć są częścią koncernu VW, to bliżej im do luksusu niż popularności. Dlatego, na autach z Mortorell pojawiał się mało dyskretny napis Audi Brand Grup. Przypadek? Wątpię. Raczej przemyślana strategia marketingowa, że oto niedopieszczany przez Volkswagena (który woli inwestować w czeską Skodę) Seat produkuje auta, którym bliżej do klasy Premium. Czy zadziałało? No cóż, i tak, i nie?

 

Z zewnątrz?
Można Seata lubić lub nie, ale przyznać mu trzeba, że od rozwodu z Fiatem nie robił aut nudnych i sztampowych. Czy wszystkim się podobały? Oczywiście, że nie, ale trudno było przejść obok nich obojętnie. A teraz? No cóż, teraz to Hiszpanom wyszedł Leon kanibal, który ma ochotę na pożarcie swojej rodzinki. Głownie Golfa. Wygląda bowiem rewelacyjnie.

 

Przód auta jest niczym mina rekina zadowolonego ze skonsumowanego właśnie śniadanka. Futurystyczne oczy dużych, diodowych reflektorów z piękną linią oświetlenia dziennego. Do tego podwójny, podkreślający sportowy charakter auta grill i dobrze wkomponowane w całość halogeny. Po prostu, majstersztyk.

 

Tył auta, jakby lekko garbaty, sprawia wrażenie powieszonej Ibizy. Ale duże, tylne lampy z równie piękną linią diod i zdecydowanie masywniejsza klapa szybko uświadamiają nam, że to nie Ibiza, ale właśnie Leon nas wyprzedził.

 

Patrząc na profil auta, aż trudno uwierzyć, że nudny niczym flaki z olejem Golf to jego bliska rodzina. Z jednej strony, piękne sportowe linie. Z drugiej, ostre przetłoczenia podkreślające siłę i moc auta, ale też finezję i lekkość hiszpańskiego kompaktu. Sprzeczność wypowiedzi? Zdecydowanie nie. Zresztą, wystarczy spojrzeć?

 

? i w środku
W środku lepiej widać, że Seat woli być postrzegany, jako brat Audi niż kuzyn Golfa. Stylistyka wnętrza jest równie delikatna i stylowa, co właśnie w Audi. W Leonie znajduję aż nadto podobieństw do kokpitu A3. I nie chodzi tu o wulgarne zerzniecie, tylko o myśl przewodnią. Piękne, czytelne sportowe zegary. Duży, skierowany delikatnie ku kierowcy panel środkowy. Pokrętła klimatyzacji wprawdzie znane z Golfa, za to jakby bardziej poprzez ?kokonowatość? kokpitu, homogenizowane.

 

Fotele są bliskie doskonałości, Nawet moje, niemałe gabaryty doskonale się w ich usadowiły. Ba, wyprofilowane sprawia, że bez względu na ?wielkość ciała? zapewnią doskonałe trzymanie boczne. Kanapa? Równie wygodna, co fotele. Za to tradycyjnie, jak w grupie VW spory tunel środkowy i tylne nawiewy wydatnie ograniczają ilość miejsca dla środkowego pasażera.

 

A co jest na nie? Otóż niestety znaleźliśmy też plusy ujemne. Zasadniczy to brak regulacji wysokości pasów bezpieczeństwa. Panowie konstruktorzy Seata, zaprawdę powiadam wam, sama regulacja fotela nie wystarcza. Drugi minus, to niezbyt wyszukane kolorki i wzorki tapicerek. Wnętrze wykonano z doskonałej jakości materiałów, ale na fotele narzucono kocyki godne Seata Ronda, a nie Leona III generacji.

 

Dwa łyki arytmetyki
Kompakt z Mortorell jest, poprzez płytę podłogową wymiarowany podobnie jak Golf VII generacji. Ma 4315 mm długości, 1455 mm wysokości i 1768 mm szerokości. Rozstaw osi wynosi 2578 mm, czyli mniej niż w Golfie. Jednak w kabinie wcale tego nie czuć ? auto jest bardzo obszerne i wygodne.

 

Za to bagażnik identyczny, jak w bliźniaczym VW. 381 litrów w normalnej konfiguracji i około 1200 litrów przy złożonej kanapie. W sumie całkiem sporo, choć konkurencji z innych koncernów nie miażdży.

Technologia
Gama silnikowa nowego Leona jest nieco mniej urozmaicona niż w VW. Trzy silniki benzynowe i dwa diesle to nie jest nadmiar opcji. Ale, w sumie to i tak ?duuuuużo? lepiej niż na przykład w Hyundaiu czy Kii. My do testów otrzymaliśmy wersję z silnikiem 1.4 TSI o mocy 140 KM. Motor, znany z innych konstrukcji VW czy Skody, jest w naszej opinii bardzo udany. Po pierwsze, współgra ze sportowym charakterem Seata, rozpędzając go do 212 km/h. Po drugie, dość wstrzemięźliwie konsumuje etylinę. W naszym teście spalał około 6,4 litra na 100 km.

 

W testowym modelu napęd na przednią oś przenosiła 6-biegowa skrzynia manualna, która bardzo pomaga w wykorzystaniu sporej mocy silnika. Ponadto niezbyt długi skok lewarka przy dynamicznej zmianie przełożenia daje poczucie sportowej jazdy.

 

Identycznie jak w Golfie rozwiązano kwestię zawieszenia. W słabszych wersjach tylne koła połączone są belką skrętną, od 150 KM w górę klient może liczyć na układ niezależny. My załapaliśmy się na belkę, ale tak naprawdę, kiedy nie nadużywamy gazu w ostrzejszych łukach w zasadzie tego nie odczuwamy.

 

Wrażenia z jazdy
Auto prowadzi się chyba nieco lepiej niż bliźniaczy VW Golf. To znaczy, charakterystyka prowadzenia jest tak jak w Golfie neutralna, ale w Leonie jakby nieco precyzyjniej pracowała skrzynia biegów, a auto żwawiej reagowało na dociśnięcie pedału gazu i szybciej wkręcało się obroty. Być może to tylko moje subiektywne wrażenia, ale jazdę Leonem wspominam nieco lepiej niż Golfem VII.

 

Okiem przedsiębiorcy
Leon, jest dostępny na rynku w 4 wersjach wyposażenia: Entry, Reference, Style i FR. I jak na bliźniaka (ale nie jednojajowego) Golfa przystało, kosztuje bardzo podobnie. Najtańszy model wyceniono na około 53 tysiące. Najdroższy, na około 98 tysięcy. Testowy egzemplarz kosztował 83 tysiące złotych.

 

Zakup jak i leasing zrealizujemy oczywiście poprzez Volkswagen Bank Polska. W przypadku kredytu, (3 rodzaje, w zależności od preferencji: Kredyt 0%, AutoKredyt i Kredyt Wygodna Spłata 2×50%). We wszystkich przypadkach oprocentowanie wynosi 0%. Leasing dostępny dla marki SEAT to Leasing 106% Niska Rata lub Leasing 107% Niska Rata z ubezpieczeniem GAP.

 

Podsumowanie
Jazda Nowy Seatem Leonem przyniosła nam sporo frajdy. Auto świetnie się ?zbiera? i bardzo dobrze ?współpracuje? z kierowcą. Jest pakowne i wygodne a przede wszystkim, bardzo ładne. Zapewnia też lepiej niż dobry stosunek jakości do ceny. I cos jeszcze: dopóki w Polsce działa dwóch importerów marki, możemy wytargować znacznie lepsza cenę. A to chyba największy z plusów dodatnich?

 

Tekst i zdjęcia: Artur Balwisz

 

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Adam Małysz trenuje do Dakaru

Jeep Cherokee SRT4?