w ,

Renault Clio 0,9 TCe Energy Dynamique – francuska piękność

Nieczęsto na naszym redakcyjnym parkingu goszczą auta ze stajni Renault. Przyznam szczerze, jako ex posiadacz jednego z modeli tego koncernu, że byłem do prawie wszystkich aut tej marki nieco uprzedzony. Choć ?renie? zawsze podobały mi się stylistycznie, miewały nazbyt wiele problemów technicznych. Wydaje się jednak, że problemy z jakością, Renault ma już za sobą? Clio IV generacji jest po prostu piękne. Ale przede wszystkim, zdecydowanie lepsze od poprzedników. Czy zdoła przywrócić Renault należne mu miejsce wśród światowej elity motoryzacji? Zobaczymy.

Z zewnątrz?
Najkrócej, nowe Clio jest eleganckie i wyrafinowane. Nadwozie łączy w sobie dwie przeciwności. Z jednej strony jest mocne, przysadziste, a przez mocno pochyloną przednią szybę i schodzącą ku tyłowi linię dachu sprawia wrażenie nie hatchbacka, a coupe. Z drugiej jest pięknie i finezyjnie wystylizowana. Pełna gracji i lekkości.

 

Olbrzymie wrażenie robi szczególnie przód auta ? bardzo sportowy, ale finezji mu nie brakuje. Nam szczególnie spodobała się linia reflektorów płynnie przechodząca w grill i szerokie nadkola. Trzeba przyznać, że styliści Renault wrócili wreszcie z kilkuletnich wakacji. I otrząsnęli się z koszmaru, jakim niewątpliwie było ?spreparowanie? Laguny?

 

? i w środku
Trudno też nie podziwiać pięknego wnętrza auta. Deska wprost rzuca na kolana. Duże, obrotomierz i prędkościomierz, w gustownych, srebrnych lamówkach. Pomiędzy nimi czytelny wyświetlacz LCD, także w srebrnej obwódce. Naprawdę elegancko i ergonomicznie. A do tego piękne, bo w sportowej i ekscytującej czerwieni podszybie.

 

Równie imponująco prezentuje się 7-calowy wyświetlacz na panelu środkowym z wygodnie umieszczonym wejściem USB. Poniżej duże, ładne i czytelne pokrętła od starowania klimatyzacją. Całość jest w zasadzie dwukolorowa. Ale dodać trzeba, że część elementów polakierowano tzw. lakierem fortepianowym. Po prostu, nic dodać nic ująć.

 

Pięknie prezentują się też fotele i kanapa. Te z przodu, są dwukolorowe. Kanapę, aby nie odstawała od reszty, nie tylko wykończono na czerwono pod żaglówkami. Dodatkowo, przeszyto ją kolorowymi nićmi.

 

Dwa łyki arytmetyki
Siedząc we wnętrzu trudno oprzeć się wrażeniu, że Clio jest obszerniejsze od innych aut segmentu B. I nic dziwnego. Rozstaw osi wynosi prawie 2600 mm. To w tej klasie aut wynik lepiej nic dobry. Dzięki temu zarówno czwórka wysokich pasażerów jak i 300 litrów bagażu podróżuje Clio bardzo wygodnie.Reszta wymiarów auta nie odstaje od konkurencji. Długość Clio IV to 4062 milimetrów, szerokość 1731 a wysokość 1448. Warto również dodać, że po złożeniu tylnych foteli, bagażnik pomieści 1146 litrów – nie jest to rekord. Świadczy jednak o tym, że projektantom tak naprawdę chodziło o stworzenie auta segmentu B do komfortowego przewożenia 4 osób i sporego bagażu. I, naszym zdaniem, udało się nadspodziewanie dobrze.

 

Technologia
Testowego Clio napędzał niespełna litrowy silnik benzynowy. Jednostka o pojemności 0,9 litra wsparta turbosprężarką generowała 90 koni i 135 Nm. momentu obrotowego. Aż 80% momentu jest dostępne już od około 1500 obrotów. Francuski motor, zgodnie z nowym szaleństwem unijnym, jest bardzo ekologiczny. Wypluwa on ledwie 105 gramów CO2 na kilometr. Mały silnik to mała emisja dwutlenku węgla, ale nie zawsze małe spalanie. Według katalogu auto ma konsumować średnio około 4,3 litra etyliny. No cóż, według nas być może i jest to realne, ale, tylko wtedy, gdy jesteśmy masochistami, a auto służy nam tylko do niespiesznego przemieszczania się ?w te i we wte?. Clio stworzono przecież po to, by dawało radość z jazdy. Jest do tego predestynowane i.. daje. Warunek sine qua non: zapomnieć o danych katalogowych! W redakcyjnym teście auto paliło średnio około 5,5 litra. W mieście, około 7, a na trasie – 5. Wyniki, naszym zdaniem, bardzo dobre.

 

 

Wrażenia z jazdy
Clio nie tylko świetnie wygląda, ale też świetnie jeździ. Oczywiście, jeśli tylko zapomnimy o ekologii. Silnik 0,9 zapewnia autu 90 koni. To wystarczy do bezstresowego łykania kilometrów. Zazwyczaj, mały motor kojarzył się z głośną pracą w stylu pralki Frania. Tymczasem, do uszu kierowcy Clio TCe dochodzi fajny, nie drażniący uszu gang silnika. W optymalnym wykorzystaniu mocy pomaga 5-biegowa skrzynia.. Naszym zdaniem mogłaby być 6-przekładniowa. Wtedy, być może, bez zabawy w ecodriving udałoby się zbliżyć do katalogowych pomiarów. Sporo przeszkleń zapewnia dobrą widoczność z kabiny, Szczególnie do przodu i na boki. Niestety, do tyłu widać fatalnie ? mała szybka i szerokie, naszym zdaniem zbyt szerokie, słupki C utrudniają, jeśli nie uniemożliwiają widzenie do tyłu. Jest to szczególnie denerwujące w czasie parkowania czy podjeżdżania tyłem do przeszkody.

 

Podwozie auta, a w szczególności, zawieszenie, jest bliskie ideału. Auto w sposób imponująco neutralny zachowuje się w zakrętach. Nawet w koleinach nie zmienia spontanicznie toru jazdy. Do uszu kierowcy nie dochodzą w zasadzie żadne odgłosy pracy amortyzatorów. I choć to brzmi prawie jak bajka, w aucie segmentu B jedzie się tak dobrze, jak w sporo większym i droższym kompakcie.

 

Okiem przedsiębiorcy
Clio zdecydowanie nie jest autem najtańszym w swojej klasie. Ceny modelu podstawowego zaczynają się wprawdzie od niespełna 41 tysięcy, ale za lepiej wyposażone trzeba zapłacić ponad 50 000 zł. Testowy model, kosztował nieco więcej niż 57, a najdroższe wersje Clio IV wyceniono na 61 tysięcy. To sporo, szczególnie, że niewiele ponad 50 000 kosztują najtańsze, nie najgorzej wyposażone kompakty.

 

Zakup auta można sfinansować poprzez kredyt. Bank współpracujący z dealerami proponuje trzy rodzaje: ?500? z wpłatą własną od 10% i okresem kredytowania do 36 miesięcy, ?4×25? z pierwszą wpłatą 25% oraz ?50/50?. Innym sposobem jest leasing z wpłatą własną od 0% i okresem od 24 do 60 miesięcy albo wynajem długoterminowy z pierwszą wplatą 0% bez konieczności wykupu auta.

 

Podsumowanie
Jazda Clio czwartej generacji bardzo nam się podobała. Równie dobrze wygląda na zewnątrz, jak wewnątrz – jest piękne. I równie dobrze jeździ. Jest też, jak na segment B bardzo obszerne. I nawet pomimo tego, że między bajki można włożyć 4,3-litrowe spalanie, i chyba nie najtrafniej skalkulowanej ceny, jesteśmy na TAK.

 

Tekst i zdjęcia: Artur Balwisz

 

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Silnik 1.5 dCi ? problemy, awarie, historia, eksploatacja

Saab wznawia produkcję