Nissan Pulsar 1.6 DIG-T Tekna – Sztuka kompromisu

Szybki kompakt? Pierwsze, co przychodzi na myśl to hot hatch. To jednak dość skrajna propozycja, która nie ma wiele wspólnego z komfortem jazdy. Nissan stworzył więc kompromis pomiędzy sportowcem a praktycznym przyjacielem rodziny. Poznajcie Pulsara ze 190-konnym silnikiem benzynowym!

Karoseria
Typ niepozorny. Tak w skrócie można zdefiniować prezentowany samochód. Pulsar nie ocieka chromem, nie emanuje siłą czy elegancją i bez żadnych kontrowersji wpisuje się w krajobraz segmentu C. Wygląda jednak całkiem fajnie, co jest zasługą dobrych proporcji, obłych zderzaków i ładnie narysowanego oświetlenia – zarówno przedniego, jak i tylnego. Atrakcyjnym dopełnieniem całości są 18-calowe felgi aluminiowe, które idealnie pasują do czarnej karoserii. Design zasługuje więc na mocną czwórkę. Nawet z plusem.

Wnętrze
Topową odmianę silnikową wyróżnia kokpit ze wstawkami imitującymi włókno węglowe. Mimo ciemnej tonacji, prezentuje się naprawdę przyjemnie. Duża w tym zasługa czarnego lakieru fortepianowego i srebrnych dodatków. Konsolę centralną tworzy ekran dotykowy i panel automatycznej klimatyzacji. Oba elementy są bardzo proste w obsłudze i nie rodzą żadnych problemów – także podczas jazdy. Jeśli chodzi o jakość materiałów, to są one całkiem niezłe, podobnie jak ich spasowanie. Wyjątkiem jest dość wątpliwe mocowanie tunelu środkowego, ale to tak naprawdę detal, który nie wpływa na ostateczne, dobre wrażenie. Zegary to natomiast wzór czytelności. Życzyłbym sobie takiego zestawu „budzików” w każdym kompakcie. A co z wyposażeniem? Oczywiście jest kompletne, dlatego nie sposób wymieniać wszystkiego, ale warto zaznaczyć, że na tle konkurencji pod tym względem Nissan wypada naprawdę lepiej niż dobrze.

Kiedyś już pisałem o fotelach i kanapie Pulsara. I na ich temat nie zmieniłem zdania. Przypominają mi one auta klasy średniej (segment D) z lat 90. Są bardzo duże, miękkie i wygodne. Owszem, mogłyby minimalnie lepiej podpierać ciało, ale i tak nie ma powodów do narzekań. Ważne jest to, że pozwalają odpocząć. Najbardziej zaskakuje jednak przestrzeń w drugim rzędzie. W tej kategorii jedynym rywalem dla Pulsara jest… Octavia. Z tym że Nissan ma wygodniejsze siedzisko i lepszy kąt pochylenia oparcia. I właśnie tu doskonale widać, że japońskim konstruktorom i projektantom zależało na praktyczności.

Kolejnym tego dowodem jest rozsądna pojemność bagażnika. W standardowej, 5-osobowej konfiguracji mamy do wykorzystania 385 litrów. Po złożeniu oparcia, przestrzeń załadunkowa wzrasta do 1395 litrów. Należy dodać, że próg został umieszczony dość wysoko, ale jego obecność w pewnym stopniu rekompensuje szeroki otwór. Warto również wspomnieć o wykończeniu. Nawet w tym miejscu Nissan nie pozwolił sobie na przesadne oszczędności.

Technologia
Jak już wspomniałem, pod maską znajdziemy 190-konny (przy 5600 obr./min.) silnik DIG-T, który dysponuje 240 Nm momentu obrotowego (w przedziale 1600-5200 obr./min.). Pełen potencjał jednostki trafia na oś przednią dzięki uprzejmości 6-biegowej przekładni manualnej. Czy to całkiem spore stado potrafi sprawnie rozpędzać ważącego 1315 kg Nissana? A i owszem, potrafi. Pulsar rozmienia pierwszą setkę w 7,7 sekundy i potrafi osiągać 217 km/h. A co z apetytem? Wszystko zależy od tego, jak traktujemy pedał gazu. Rozważna jazda po trasie pozwoli na zmieszczenie sie w 6-7 litrach. Korzystanie z możliwości mocnego serca japońskiego kompaktu może jednak zwiększyć jego zapotrzebowanie do 10 litrów. Jeśli chodzi o zawieszenie, to nie mamy tu drogiej konstrukcji wielowahaczowej, tylko klasyczny zestaw: z przodu kolumny MacPhersona, a z tyłu – belkę skrętną.

Wrażenia z jazdy
Podczas normalnej jazdy Pulsar zachowuje się jak pełnoprawny samochód rodzinny. Oferuje spory komfort, co jest zasługą dobrze zestrojonego podwozia. Ma też dobre wyciszenie, które umożliwia komunikację przy wyższych, autostradowych prędkościach. Posiada również dodatkowe systemy bezpieczeństwa, takie jak: monitorowanie martwego punktu, ostrzeganie przed zbyt szybkim zbliżaniem się do innego pojazdu czy system kamer, który pokazuje co się dzieje wokół auta i znacznie ułatwia parkowanie.

Gdy jednak potrzebujemy przyspieszyć, wystarczy wcisnąć odpowiedni pedał. Nie jest potrzebna nawet redukcja, bo silnik wyróżnia się naprawdę dobrą elastycznością. Warto dodać, że tworzy zgrany duet z odpowiednio zestopniowaną skrzynią biegów, choć sam jej lewarek powinien mieć nieco krótsze skoki. Nissan nie jest jednak dobry tylko na prostej. Potrafi także… skręcać i to całkiem nieźle. Układ kierowniczy jest wystarczająco precyzyjny i w odpowiednim stopniu informuje kierowcę o tym, co dzieje się z przednią osią.

Jazda japońskim kompaktem w tej konfiguracji może być zatem i szybka, i komfortowa. Wszystko zależy od potrzeb i oczekiwań. Oczywiście, 190-konny Pulsar nie jest jeszcze hot hatchem, ale daleko mu także do przeciętnego przedstawiciela swojego segmentu. Dla wielu będzie zatem złotym środkiem, który sprawdzi się każdych warunkach.

Okiem przedsiębiorcy
Czas na trochę większe liczby. Za podstawowego Pulsara trzeba zapłacić 65 000 zł. Pod jego maską znajdziemy 115-konnego benzyniaka, a w kabinie – skromne wyposażenie. Za topowy wariant, jaki m jest testowany egzemplarz trzeba natomiast zapłacić 100 000 zł. Z jednej strony nie jest to mało, ale z drugiej wyposażenie jest kompletne i nie trzeba go niczym uzupełniać.

Japońska marka ma oczywiście w swojej ofercie szerokie możliwości finansowania. Poza gotówką, klienci mogą zdecydować się na kredyt nawet do 8 lat przy równych, miesięcznych ratach. Warto zaznaczyć, że wkład własny jest już od 0%. Dla przedsiębiorców przygotowano natomiast leasing z opłatą wstępną od 10%, okresem umowy od 24 do 60 miesięcy i równymi ratami. Pozostałe warunki są dopasowywane do indywidualnych potrzeb.

Podsumowanie
Sztuka kompromisu nie jest sztuką łatwą. Nissan trafił jednak w punkt i 190-konny Pulsar dobrze łączy dwie funkcje, które tak naprawdę bardzo trudno połączyć – i w teorii, i w praktyce. Japoński przedstawiciel segmentu C jest jednak w każdej konfiguracji dobrą propozycją dla osób szukających przestronnego, rodzinnego auta o kompaktowych rozmiarach.

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński