Japońska marka premium oficjalnie zaprezentowała następcę GS-a. Czym wyróżnia się nowy sedan klasy premium?
Już na wstępie należy zaznaczyć, że pierwsza generacja tego modelu została zaprezentowana w 1989 roku i zdobywała popularność przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Teraz najnowsze wcielenie trafia do Europy. Co ważne, pod względem stylistycznym nawiązuje do LS-a, a to oznacza, że możemy liczyć na połączenie futuryzmu z klasyką. Jeśli chodzi o wymiary, to ES w porównaniu do poprzednika jest o 95 mm dłuższy.
We wnętrzu znajdziemy natomiast ciekawy kokpit, którego konsola centralna przypomina nieco tę z najnowszych Toyot (charakterystyczny panel klimatyzacji, odstający ekran multimedialny w lakierowanej na czarno ramce). Analogowe zegary zastąpił oczywiście wyświetlacz. Fajnie prezentują się także minimalistyczne klamki i wielofunkcyjna z grubym wieńcem. Trudno przez zdjęcia ocenić materiały wykończeniowe, ale w tej dziedzinie Lexus nigdy nie pozostawiał nic do życzenia, dlatego nie mam najmniejszych obaw.
Póki co wiemy o jednej wersji silnikowej. To ES 300h, która ma pod maską 2,5-litrowego benzyniaka współpracującego z „elektrycznością”. Łączna moc hybrydowego zestawu to 218 KM. Co ciekawe, cały potencjał jest przekazywany na oś przednią. Mam nadzieję, że oferta zostanie wkrótce uzupełniona mocniejszymi wariantami – po to, by klient miał wybór, a sam Lexus był konkurencyjny w dość trudnym segmencie.