w

Jaguar I-PACE – premiera

Elektryczna przyszłość motoryzacji staje się teraźniejszością. Coraz większa liczba producentów uzupełnia swoje gamy tego typu modelami. Do ekologicznego towarzystwa dołączył właśnie Jaguar, którego reprezentować będzie I-PACE. I już mogę Wam zdradzić, że debiutant ma predyspozycje, by zostać wyznacznikiem w swojej klasie.

Zanim jednak skupimy się na walorach brytyjskiego sprzętu, pragnę uświadomić liczne grono sceptyków. W ciągu pięciu lat (2012-2017) na drogi wyjechało ponad 1,2 miliona samochodów elektrycznych. Najwięcej sprzedaje się w Chinach, ale równie istotne są Stany Zjednoczone oraz państwa europejskie. Rosnącemu popytowi towarzyszy oczywiście rozwój infrastruktury. W samej Europie znajdziemy już 120 tysięcy stacji ładowania. W nadwiślańskim kraju jest ich 200, co umożliwia całkiem swobodną eksploatację, szczególnie w otoczeniu kilku najbardziej rozwiniętych aglomeracji. Szybkość powstawania takich obiektów stale rośnie. Jak sami widzicie, auto elektryczne ma coraz większy sens.

Dobrze, teraz I-PACE. Prezentowany Jaguar nie wykorzystuje architektury innego modelu – został zbudowany od podstaw. Jest swego rodzaju mieszanką crossovera z minivanem. Gdybyśmy mieli go porównać, to za jedynego rywala musimy uznać Model X oferowany przez Teslę. Amerykański pojazd nie jest jednak tak dobrze narysowany.
Styliści marki postawili na nietypowe proporcje okraszone elementami charakterystycznymi dla innych współczesnych Jaguarów. Mamy więc wyraźnie opadającą szybę tylną, świetnie narysowany grill, zadziornie spoglądające oświetlenie i wlot na masce. Ogromne znaczenie dla całego designu mają felgi. Na podstawowych 18-tkach I-PACE przypomina gościa w garniaku i traperach. Optymalnym wyborem są tu obręcze o rozmiarze… z dwójką na przedzie.

We wnętrzu panuje brytyjski klimat uzupełniony nowoczesnością. Świetne wrażenie robi pochylona konsola środkowa, na której znajdziemy ekran multimedialny i panel automatycznej klimatyzacji. Oba elementy są dotykowe i łatwe w obsłudze. Uwagę zwraca także wyświetlacz zastępujący analogowe zegary – jest czytelny, a jego rozdzielczość nie budzi najmniejszych zastrzeżeń. Plus należy się także za świetnie leżącą w dłoniach kierownicę. Mimo iż mieliśmy do czynienia z egzemplarzami przedprodukcyjnymi, godne pochwały są także materiały wykończeniowe oraz ich spasowanie. Pod tym względem Jag zdecydowanie wyprzedza konkurencję.

Jeśli chodzi o przestronność, to nie jest tak swobodnie, jak w Tesli, ale nawet cztery osoby o średniej wzrostu 185 cm nie będą narzekać nawet w najmniejszym stopniu. Przednie fotele zostały dobrze wyprofilowane i sprawdzają się podczas gwałtownych zmian toru jazdy. Na tylnej kanapie znajdziemy natomiast niezłą kanapę z długim siedziskiem i odpowiednim kątem pochylenia oparcia. Co ciekawe, wygospodarowanie miejsca na szklany dach i roletę nie zabrało przesadnie dużo miejsca nad głowami. Równie wygodną podróż odnotuje… ekwipunek. Podstawowa pojemność bagażnika wynosi bowiem 656 litrów. Po złożeniu drugiego rzędu ta wartość rośnie do 1453 litrów. Warto dodać, że I-PACE jest liftbackiem, dlatego klapa otwiera się wraz z szybą, co ułatwia wkładanie większych przedmiotów.

Przejdźmy do kluczowej kwestii. Elektryczność Jaguara oferuje aż 400 KM i 700 Nm momentu obrotowego. Ten ogromny potencjał trafia na obie osie. Jako że maksymalna moc dostępna jest już od zera, ma to ogromne znaczenie. Krótko pisząc, liczy się wydajność. Z drugiej jednak strony, I-Pace waży ponad 2100 kg, co jest już bardzo dużą wartością – baterie o pojemności 90 kWh do lekkich przecież nie należą. No właśnie, baterie. Dzięki nim można pokonać 480 km na jednym ładowaniu (norma WLTP).

Trzeba oczywiście pamiętać, że napędy elektryczne są najmniej obciążane w mieście, gdzie nie korzysta się z wysokich prędkości. Jeśli ktoś zamierza podróżować trasą, to musi liczyć się z realnym zasięgiem na poziomie przekraczającym 300 km. I to wciąż bardzo dobry rezultat, jak na oferowaną dziś technologię. Jeśli chodzi o proces uzupełniania energii, odbywa się on za pośrednictwem jednego z dwóch kabli: typ 2 (prąd zmienny AC) oraz CCS Combo (prąd stały DC). Korzystając z ładowarki o mocy 100-150 kW (których jest niestety niewiele), napełnienie akumulatorów w 80% trwa około 40 minut.

Osiągi tego auta są naprawdę świetne. Sprint do pierwszej setki zajmuje skromne 4,8 sekundy, a przyspieszanie kończy się dopiero przy 210 km/h. Co ważne, I-PACE nie traci wigoru nawet przy wyższych prędkościach, dlatego wyprzedzanie jest bardzo bezpieczne i możliwe w teoretycznie trudnych warunkach. Korzystanie z pełnej mocy uzupełniona nietypowy dźwięk, który nie przypomina tego pochodzącego z aut spalinowych – i do tego trzeba się przyzwyczaić.

Auto zostało wyposażone w liczne systemy bezpieczeństwa, co oczywiście nie jest zaskoczeniem. Cieszy jednak, że owe bezpieczeństwo zapewnia już sama trakcja. Mimo iż ciężar jest znaczny, auto zręcznie pokonuje slalom i radzi sobie z gwałtownymi zmianami toru jazdy znacznie lepiej, niż wiele dużych SUV-ów. Masa własna odczuwalna jest jedynie podczas hamowania. Choć nie jest to samochód sportowy, zawieszenie zestrojono w taki sposób, by nadwozie nie przechylało się przesadnie na boki. Warto w tym miejscu dodać, że nie zabiera to tłumienia nierówności na rozsądnym poziomie.

Ceny tego modelu startują od 354 900 zł. Jako że wariant mocy jest jeden, możemy wybierać jedynie wyposażenie. Topowa wersja (HSE) to wydatek 419 900 zł – brutto, rzecz jasna. To wyraźnie mniej niż jedyny amerykański konkurent o podobnych osiągach. Warto w tym miejscu dodać, że Jag jest na tyle pewny swojego produktu, że oferuje gwarancję na akumulatory trwającą 8 lat. Gwoli ścisłości zaznaczę, że każdy z 55 egzemplarzy przeznaczonych w tym roku na polski rynek został sprzedany.

Podsumowując, I-PACE to dopracowany samochód elektryczny o fajnym wyglądzie i praktycznym wnętrzu. Owszem, nie należy do najtańszych, ale jedyny konkurent kosztuje jeszcze więcej i nie prowadzi się tak dobrze. O jakości materiałów użytych do wykończenia kabiny nawet nie wspominam… Jaguar stworzył więc naprawdę świetną ofertę, która powinna zdobyć uznanie na wielu rynkach.

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Nowa limitowana edycja Audi R8

Mercedes-Benz S 560 L 4MATIC – Wyznacznik