w ,

Hyundai i10 1.2 MPI Style – Pewniak

Samochody miejskie to obszar, w którym niemal każdy producent ma sporo do zaoferowania. I nic w tym dziwnego, ponieważ segmenty A i B stanowią znaczną część europejskiego rynku. Co ciekawe, coraz lepiej radzą sobie z nimi marki koreańskie. Wśród nich jest oczywiście Hyundai i jego najmniejszy model w gamie, czyli i10. Przyjrzyjmy się bliżej jego drugiej generacji po liftingu.

Karoseria
Styliści Hyundaia już wielokrotnie udowadniali, że są w formie. Ich mieszczuch jest tego kolejnym dowodem. W jego designie nie znajdziemy żadnych fajerwerków czy unikatowych kształtów, ale przy tych gabarytach trudno o doroślej wyglądający projekt. Warto dodać, że lifting przyniósł przede wszystkim nowy zderzak, w który wkomponowano okrągłe LED-y do jazdy dziennej. Nie zabrakło także uzupełnionej palety lakierów i listy wzorów felg. Większe zmiany nie były potrzebne, bo i10 wciąż prezentuje się przyjemnie.

Wnętrze
W segmencie A można często dostrzec brak konsekwencji. Interesująco zaprojektowana karoseria nie zawsze idzie bowiem w parze z fajnym wnętrzem. Mówiąc prościej, zdarzają sie gołe, średnio estetyczne blachy, które nie zostały zasłonięte żadnym materiałem. W Hyundaiu nie pozwolili sobie na takie oszczędności. I słusznie. Kokpit prezentuje się porządnie i nie ma tu mowy o jakichś wpadkach ergonomicznych. Mimo iż nie jest to najbogatsza wersja, w oczy nie rzucają się żadne zaślepki czy kiepskie tworzywa. Owszem, materiały są twarde, ale przyjemne w dotyku, dobrze spasowane i ciekawe pod względem kolorystycznym. Duże plusy należą się za czytelne zegary i dobrze leżącą w dłoniach kierownicę. Do czego można się przyczepić? Jak już wspomniałem, nie jest to topowa odmiana, a to oznacza brak seryjnego Bluetootha, który przydałby się szczególnie podczas dłuższej jazdy.

Fotele są całkiem niezłe i przypadną do gustu osobom średniego wzrostu. Zakresem regulacji może nie imponują, ale z pewnością można znaleźć na nich właściwą pozycję. Warto także zwrócić uwagę na ich ciekawą tapicerkę, którą dodatkowo zdobią jasne przeszycia. Niby detal, a jednak cieszy. Z tyłu jest natomiast znacznie więcej miejsca, niż można podejrzewać. Podróżować tu mogą swobodnie dwie dorosłe osoby – po 180 cm. Oczywiście, jeśli z przodu nie usiądzie żaden zawodnik ligi koszykówki.

W świecie samochodów miejskich bagażniki nie są z reguły duże. W i10 znajdziemy jednak całkiem przyzwoite 250 litrów wolnej przestrzeni. Po złożeniu asymetrycznie dzielonej kanapy (60:40) kufer rośnie do 1045 litrów, co już pozwala na przewiezienie większych przedmiotów. Krótko mówiąc (czyt. pisząc), całkiem praktycznie.

Technologia
Muszę przyznać, że jestem fanem 1,2-litrowej, wolnossącej jednostki pracującej pod maską testowanego Hyundaia. Bez wątpienia jest idealnym źródłem napędu w aucie o tych gabarytach. Generuje 87 KM (przy 6000 obr./min.) i 120 Nm (przy 4000 obr./min.), co pozwala na osiąganie setki w 12,1 sekundy i rozpędzanie się do około 180 km/h. W odpowiednim wykorzystywaniu mocy pomaga oczywiście 5-biegowa przekładnia manualna. Osiągi są przyzwoite, ale czy to samo możemy powiedzieć o zużyciu paliwa? A i owszem. Największe „piłowanie”, na które sobie pozwoliłem zaowocowało średnią na poziomie 7,5 litra. I wierzcie mi, trudno byłoby uzyskać większy rezultat. Normalna jazda to z kolei 5 litrów na 100 km w cyklu mieszanym. I to bez żadnych przesadnych prób eko-jazdy. Jakby więc nie jeździć, drogo nie będzie.

Wrażenia z jazdy
No właśnie, jazda. W tej dziedzinie koreański mieszczuch również nie rozczarowuje. Jego układ kierowniczy może nie jest ultra precyzyjny, ale nawet przy wyższych prędkościach daje odpowiednio duże poczucie pewności. Jeśli chodzi o komfort jazdy, to również jest całkiem nieźle, jak na ten segment. Krótki rozstaw osi i dość twarde zawieszenie może nie wróżą niczego fantastycznego, ale jakość tłumienia nierówności trzeba uznać za wystarczającą.

Hyundai i10 w mieście jest jak ryba w wodzie – to oczywiste. Lekko pracujący wieniec kierownicy, świetna widoczność na wszystkie strony i niewielkie gabaryty sprzyjają manewrowaniu. I rzeczywiście, parkowanie nawet w najmniej przyjaznych miejscach w centrach miast nie jest żadnym problemem. A to spodoba się zarówno paniom, jak i panom.

Kilka słów o zespole napędowym w praktyce. Już wiecie, że go lubię, dlatego nie obejdzie się bez pochwał. Miejski Hyundai wydaje się szybszy, niż wskazują na to dane fabryczne. Jego dynamika zasługuje na uznanie, także poza miastem. Owszem, trzeba korzystać z wyższych obrotów, ale to wcale nie wywołuje przesadnych hałasów oraz, jak już wspomniałem, wiru w baku. Istotnym elementem całego zestawu jest również skrzynia biegów. Została dobrze zestopniowana, a jej lewarek ma krótkie i precyzyjne skoki.

Okiem przedsiębiorcy
Ile kosztuje i10? Za bazowy egzemplarz trzeba zapłacić 36 900 zł. Pod jego maską znajdziemy 1-litrowego benzyniaka o mocy 66 KM, a we wnętrzu – najskromniejsze wyposażenie (Access). Osoby zainteresowane wariantem 87-konnym muszą natomiast wydać 2000 zł więcej (ta sama wersja). Egzemplarz testowy, czyli odmiana Style zintegrowana z mocniejszą jednostką i 5-biegowym manualem to natomiast koszt 48 400. I jest to uczciwa oferta.

Wszyscy, którzy chcą kupić koreańskiego przedstawiciela segmentu A, mogą zdecydować się na kredyt. Hyundai proponuje dwa podstawowe warianty: 3×33 (wpłata początkowa 33,4% ceny pojazdu, umowa na 24 miesiące, wpłaty kolejnych 33,3% po 12-tym i 24-tym miesiącu umowy) lub 50/50 (wpłata początkowa 50% ceny pojazdu, umowa na 12 miesięcy, spłata drugiej połowy w ostatnim miesiącu). Dla firm przygotowano natomiast leasing z umową na okres od 12/24 (finansowy/operacyjny) do 60 miesięcy i wpłatą początkową od 0%.

Podsumowanie
Hyundai i10 jest jednym z najdoroślejszych modeli w swoim segmencie. Nie kusi lifestyle’owymi dodatkami czy możliwościami personalizacji, ale bez wątpienia trzeba go uznać za głos rozsądku. To dopracowany i przyjazny w użytkowaniu samochód miejski, którego prosta konstrukcja pozwala na spokojne patrzenie w przyszłość… portfela.

 

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

SsangYong Rexton W 2.2 D AT 4WD Executive – Według starej szkoły

Nissan wycofa Pulsara z polskiego rynku