Z czym kojarzy się Wam lifting samochodu? No jasne, kilka ozdobnych listew, nowe wzory felg i uzupełniona paleta lakierów. Ford poszedł jednak kilka kroków dalej i pokazał nam Kugę, której kuracja odmładzająca może być uznana za naprawdę sporą ewolucję.
Zacznijmy od designu. Zmieniło się naprawdę wiele. Przód zyskał nowe reflektory, zderzak i grill, który może być różnie wykończony – wszystko zależy od wersji, na jaką zdecyduje się klient. Z tyłu zadebiutowały natomiast nowe lampy i przeprojektowana klapa bagażnika.
Pod względem stylistycznym, auto stało się bardziej amerykańskie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I co ważne, wyraźnie różni się od dotychczas oferowanego modelu, co pozwoli odróżnić się nowym klientom. Warto dodać, że wraz z liftingiem pojawiły się dwie nowe wersje: ST Line i Vignale. Jak same nazwy wskazują, pierwsza z nich nadaje autu sportowy charakter, a druga – luksusowy sznyt.
Wewnątrz zagościły jeszcze lepsze materiały wykończeniowe. Największą nowością jest ekran multimedialny oparty na wydajniejszym procesorze, który współpracuje z systemem SYNC 3. To unowocześnione rozwiązanie, które można już spotkać w innych modelach marki. Wyróżnia się sporymi możliwościami konfiguracji, mnogością funkcji (w tym wybieranie głosowe, integracja ze smartfonami) i naprawdę dobrą ergonomią. Co równie ważne, pracuje znacznie szybciej, niż wcześniej oferowana wersja.
W gamie jednostek napędowych znajdziemy trzy warianty benzynowe. Wszystkie bazują na 1,5-litrowym, doładowanym silniku z rodziny Ecoboost i oferują odpowiednio 120, 150 i 182 KM. Wśród diesli znajdziemy natomiast 1.5 TDCI (120 KM) i 2.0 TDCI (150 i 180 KM). Silniki współpracują z sześciobiegowymi przekładniami – zarówno manualnymi, jak i automatycznymi (Powershift lub hydrokinetyczna). Napęd? Przedni lub AWD opierający się na systemie Intelligent All Wheel Drive ze zmiennym rozdziałem momentu.
Wśród systemów wspomagających kierowcę znajdziemy natomiast: Perpendicural Parking (wspomagający parkowanie prostopadłe i równoległe), Cross Traffic Alert (ostrzegający podczas cofania o pojazdach zbliżających się na drodze prostopadłej do ustawienia auta), Park Out-Assist (wspomagający wyjeżdżanie z parkingu równoległego), Active City Stop (samodzielnie hamujący w razie braku reakcji kierowcy przed zagrożeniem zderzenia), a także MyKey (z możliwością ustalenia maksymalnej prędkości pojazdu, ustawienia uniemożliwienia włączenia audio przed zapięciem pasów czy pozbawienia możliwości wyłączenia systemów bezpieczeństwa – idealne, gdy trzeba pożyczyć auto dziecku…).
Pierwsze jazdy odbyłem za kierownicą egzemplarza ze 180-konnym dieslem, automatyczną skrzynią i napędem na obie osie. Warto dodać, że była to wersja Vignale. Pierwsze spostrzeżenia? Ten zestaw technologiczny jest mi znany i nie rozczarowuje. Dobrze sobie radzi z masą pojazdu i sprawnie napędza Kugę nawet przy wyższych prędkościach. Po liftingu poprawiło się jednak kilka istotnych elementów. Przede wszystkim można liczyć na lepsze wyciszenie, jeszcze lepiej pracujące zawieszenie i wygodniejsze fotele. Więcej wniosków uda się z pewnością wyciągnąć przy okazji pełnowymiarowego testu.
Cennik Kugi po liftingu otwiera wersja Trend ze 120-konnym benzyniakiem i 6-biegowym manualem za 90 050 zł. Za topowy wariant, który przyszło mi sprawdzić trzeba natomiast zapłacić 171 050 zł. Według mnie, największym powodzeniem będzie się cieszyć wersja Edition ze 150-konnym silnikiem benzynowym zintegrowanym z 6-biegową skrzynią manualną.
Dzięki gruntownemu liftingowi, Ford Kuga wciąż będzie się cieszył sporym zainteresowaniem klientów. Wygląda nowocześniej, jest lepiej wykończony i dysponuje nowymi opcjami wyposażenia, które pozytywnie wpływają na komfort i bezpieczeństwo.
Tekst i zdjęcia Wojciech Krzemiński