w ,

Ford Fiesta ST – Inny styl, ten sam efekt

Fiesta ST przez lata utrzymywała tytuł najlepszego miejskiego hot hatcha na rynku. Nowa generacja tego modelu wprowadziła jednak zupełnie inny zespół napędowy. Czy silnikowa rewolucja pozwoli odeprzeć ataki coraz silniejszej konkurencji? Czas to sprawdzić…

Karoseria
Usportowiony Ford jak zwykle nie ukrywa swojego charakteru, co zresztą uwydatnia zastosowany body kit. W jego skład wchodzą m.in.: przeprojektowane zderzaki, zmienione halogeny, nakładki progowe, grill z czarną kratką, felgi o bardzo ciekawym wzorze, czerwone zaciski hamulcowe, dwie końcówki układu wydechowego, tylny spojler dachowy i dyfuzor. Te wszystkie elementy sprawiają, że Fiesta ST prezentuje się bardziej muskularnie, niż zwykłe odmiany i zwraca uwagę każdego entuzjasty motoryzacji.

Wnętrze
W kabinie dzieje się całkiem sporo. Pierwsze, co rzuca się w oczy to kierownica z grubym wieńcem – świetnie leży w dłoniach. Tuż przed nią znalazł się klasyczny panel wskaźników, czyli analogowe zegary, pomiędzy które wkomponowano rozbudowany komputer pokładowy. Obok zamieszkał ekran multimedialny wystający poza obrys kokpitu. Opiera się na systemie SYNC3, dlatego można liczyć na szybką reakcję i łatwą obsługę. Niżej wygospodarowano miejsce na niezależny panel klimatyzacji, gniazda USB i AUX oraz półkę na drobiazgi. Sportowe aspiracje podkreślają natomiast aluminiowe pedały i wstawki z włókna węglowego.

Warte uwagi są także fotele Recaro, które wręcz otaczają ciało. Zostały zaprojektowane z myślą o jak najlepszym podparciu bocznym i znakomicie spełniają swoje zadanie. Jest jednak pewien warunek… Kierowca i pasażer nie mogą mieć przesadnie zaokrąglonych sylwetek, bo kubełki są stworzone pod typowe, europejskie wymiary. Co istotne, Fiesta ST może być pięciodrzwiowa, dlatego dostęp do drugiego rzędu nie sprawia najmniejszych kłopotów. Zmieszczą się tam bez problemu dwie osoby średniego wzrostu. Kanapa mogłaby mieć jednak nieco dłuższe siedzisko. Pochwała należy się natomiast za dobry kąt pochylenia oparcia.

ST pozostawia także normalny poziom praktyczności samochodu miejskiego, co przydaje się podczas codziennego użytkowania. Bagażnik oferuje 311 litrów i to powinno wystarczyć na większe zakupy bądź weekendowy ekwipunek. Istnieje też możliwość przewiezienia większych przedmiotów – po złożeniu tylnych oparć przestrzeń rośnie do 1093 litrów.

Technologia
I tu dochodzimy do kluczowego wątku. Nowa Fiesta ST posiada 3-cylindrowy silnik o pojemności 1,5 litra. Dzięki turbinie generuje on 200 KM (przy 6000 obr./min.) i 290 Nm (1600-4000 obr./min.). Jego uzupełnienie stanowi 6-biegowa przekładnia manualna, która kieruje moc na oś przednią. Tak skonfigurowany Ford przyspiesza do 100 km/h w 6,5 sekundy i rozpędza się do 232 km/h. Co ciekawe, może także zużywać niewiele paliwa – jeżeli kierowca będzie ostrożnie obchodził się z pedałem gazu, średnia nie powinna wynieść więcej niż 6,8 litra. Ma to związek z system, który odłącza jeden z cylindrów podczas spokojnej jazdy. Fiesta ST na dwóch garach? Brzmi jak profanacja, ale…

Wrażenia z jazdy
Słyszałem o wielu uprzedzeniach do 3-cylindrowych silników. W przypadku konstrukcji Forda każdy jednak szerzej otwiera oczy – z powodu zaskoczenia. Jednostka kipi wigorem w każdym zakresie obrotów i świetnie rozpędza ważące 1260 kg auto. Charakterystyka jej pracy wydaje się nawet nieco przyjemniejsza, niż 4-cylindrowego poprzednika. Wiem, to dość odważne stwierdzenie, ale wierzcie mi, że są ku temu mocne podstawy. Nie ma mowy o nierównej pracy czy przesadnych wibracjach, a do tego można liczyć na błyskawiczną reakcję po wciśnięciu gazu w podłogę. Inżynierowie amerykańskiej marki wykonali więc kawał dobrej roboty. Godna uwagi jest też skrzynia, która została świetnie zestopniowana. Ponadto, skoki jej lewarka są krótkie i precyzyjne.

Genialne wrażenie robi także układ jezdny. Polecenia biegnące z wieńca błyskawicznie docierają do kół, które świetnie przenoszą wszystko na asfalt. Tak wysoka skuteczność to efekt zastosowania mechanizmu różnicowego o ograniczonym poślizgu będącego częścią pakietu Performance (4100 zł). W jego składzie znajdziemy także launch control, czyli system kontroli startu. Z kolei zawieszenie utrzymuje nadwozie w ryzach i nie pozwala na zbyt duże przechyły. Fiesta ST jest więc bardzo sztywna i zwarta podczas nagłych zmian toru jazdy.

Na poczucie frajdy za kółkiem wpływa także układ wydechowy, którego praca uzależniona jest od wybranego trybu jazdy. Brzmienie jest naprawdę bardzo przyjemne i wręcz zaskakujące. Wiem, że to nieco śmieszne, ale musiałem wyjść z kabiny i poprosić kolegę o małą pomoc, by upewnić się, że nie jest generowany z głośników. No cóż, takie czasy. Po tym prostym teście mogłem już spać spokojnie… Wróćmy jednak do wspomnianych wyżej trybów. Nawet ten podstawowy nie usypia potencjału auta i nie zamienia go w komfortową limuzynę. Fiesta ST została stworzona z myślą o skutecznym pokonywaniu zakrętów, dlatego nikt nie powinien oczekiwać od niej czegoś skrajnie innego.

Okiem przedsiębiorcy
Ile kosztuje bazowa wariant tego modelu? Dokładnie 46 050 zł. Egzemplarz z silnikiem o pojemności 1,1 litra i podstawowym wyposażeniem to jednak inna, bardzo smutna bajka. Jak można się domyślać, odmiana ST kosztuje znacznie więcej – co najmniej 88 500 zł (wariant ST2 z 3-drzwiowym nadwoziem). Prezentowana, 5-drzwiowa sztuka została skonfigurowana topowo (ST3 + dodatki), dlatego jej cena przekracza 115 tysięcy złotych. To dużo, ale wiemy za co płacimy.

Zakup modeli Forda można zrealizować za pośrednictwem podstawowej oferty kredytowej, w której umowa podpisywana jest na okres od 12 do 60 miesięcy, a opłata wstępna startuje od 0%. Ciekawą alternatywą są tzw. Multiopcje pozwalające utrzymać niskie raty miesięczne i wybrać jedną z trzech możliwości zakończenia umowy (zwrot, zamiana lub wykup ratą balonową). Przedsiębiorcy mogą liczyć na leasing z umową do 84 miesięcy i wpłatą własną od 1%.

Podsumowanie
Ford zmienił zespół napędowy Fiesty ST, ale w taki sposób, że trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Prezentowany hot hatch pozostaje kotem w dziedzinie właściwości jezdnych i rozstawia po kątach całą konkurencję. Spodziewałem się wydajnego silnika, ale nie podejrzewałem, że będzie on tak dobrze dopasowany do charakteru pojazdu. Amerykańska marka po raz kolejny pokazała, że można wygrywać te same zawody różnymi taktykami…

Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Jeden komentarz

Dodaj odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

BMW Serii 1 2019 oficjalnie

Wrocław: Zaparkowała na drodze i… poszła do sklepu (Video)