w ,

Ford Fiesta ST – Rajdowy genom?

Waży niespełna 1170 kilogramów a jej ?uturbiony? motor generuje 182 KM. Pierwszą setkę ?rozmienia? poniżej 7 sekund. Gdyby szukać jej odpowiednika w ogródku, byłaby to papryczka Tabasco. Nawet kolor podobny?

 

Z zewnątrz?
Ta niewielka fabryczka adrenaliny jest niczym wzorzec dla ostrych hatchbacków. Grill a`la Aston Martin, reflektory, jak u drapieżnych gadów prawie na boku auta i linia maski delikatnie przechodząca w ostro pochyloną przednią szybę robią doskonałe wrażenie. Dach wieńczy nieduży spoiler. Dominującym elementem tyłu auta nie są jak to zazwyczaj bywa, tylne lampy, tylko dyfuzor i dwie fajki wydechu. Jeszcze tylko spory napis ST, który informuje, że wyprzedził nas właśnie mały, ostry Ford i? w zasadzie tyle.

 

Z profilu w oczy rzucają się 17-calowe felgi typowe dla modeli ST i pomalowane na czerwono zaciski hamulców. Mała rzecz, a cieszy. Auta nie ?przebajerzono? milionami spojlerów, lotek, pseudo-wlotów powietrza. Tak jak gdyby designerzy mieli za motto ?umiar głupcze?. I jest umiar, który na szczęście nie przeobraził się w siermiężność.

 

Wprawdzie Fiesta ST tak jak inne Fordy powstaje według zasady ?One World, One Ford?, ale na szczęście nikomu nie przyszło do głowy, aby w Europie pojawiła się pięciodrzwiowa wersja. Jest 3D, czyli jak Bóg przykazał: ?Nie bedziesz miał hot hatch?y pięciodrzwiowych w Europie?.

 

? i w środku
W środku misz-masz luksusu i sportu. Obszywana skórą kierownica z aluminiowym wykończeniem dobrze leży w dłoniach. Aż miło popatrzeć na zegary. Pochowane w tunelach, z ciekawym, ściętym zwieńczeniem i lamowane aluminium naprawdę świetnie wyglądają a do tego są doskonale widoczne i czytelne.

 

Panel środkowy ? typowy dla Forda. Może nieco zbyt dużo przycisków, ale w sumie możemy w miarę szybko połapać się co i do czego służy. Mnie nieco denerwował zbyt skomplikowany interfejs sterowania strefą audio, ale po kolejnym teście Forda, chyba wreszcie załapię co i do czego?.

 

Wielu kolegów dziennikarzy żaliło się, że doskonale wyglądające kubełkowe fotele Recaro są wygodne dla? krasnoludków lub innych Hobbitów. Cóż, jako 110-kilogramowy ?krasnolud? mówię z cała odpowiedzialnością ? bzdura! Skoro ja, bez problemów usadowiłem w fotelu Fiesty ST tę cześć anatomiczną gdzie plecy straciły swą szlachetną nazwę, to? każdy da radę. Ba, kilka minut po odebraniu auta do testu zrobiłem nim 300 kilometrów. I zaręczam, nawet mój ?sterany? życiem kręgosłup nie protestował ani w trakcie, ani po fakcie. Jest dobrze i już?

 

Materiały, wykończenie i jakość montażu, wprost wyśmienita. Wszędzie miękko, elegancko, ale bez sportowej siermiężności czy snobistycznego zadęcia. Takie wnętrze zdecydowanie spodoba się wybrednemu Europejczykowi, przyzwyczajonemu do prostoty.. I chyba o to Fordowi chodziło.

 

Dwa łyki arytmetyki
Fiesta ST nie różni się wymiarami od ?standardowej? Fiesty 3D. Ma 3969 mm długości, 1709 mm szerokości, 1495 mm wysokości. Rozstaw osi mierzy 2489 mm. Bagażnik, nie należący do specjalnie pojemnych pozwala na załadowanie 276 litrów a po złożeniu tylnej kanapy ? 974 litry.

 

Technologia
Tym razem pod maskę sportowej Fiest trafił turbodoładowany silnik 1.6 EcoBoost generujący 182 KM przy 5750 obr./min oraz 240 Nm w przedziale 1500-5000 obr./min. W wersji ST, dzięki funkcji overboost, parametry mogą na krótko podskoczyć nawet do 200 KM i imponujących 290 Nm. Przypomnijmy, że auto wazy zaledwie 1163 kg, co pozwala uzyskać fantastyczne osiągi. Jak pisaliśmy wcześniej, Fiesta ST pierwszą ?setkę? osiąga w zaledwie 6,9 sekundy.

 

Silnik został połączony z 6-biegową skrzynią. Trzeba przyznać, że skrzynia bardzo pomaga w maksymalnym wykorzystaniu każdego konia mechanicznego. Skok i charakterystyka pracy lewarka zostały idealnie dopasowane do charakteru samochodu.

 

Jedzie się!
Fiesta zaimponowała mi elastycznością. Sporym plusem jest śladowa ?turbodziura?, która tak skutecznie psuje radość z jazdy w niektórych sportowych hot hatch?ach. Auto sprawnie odjeżdża na każdym biegu. Nawet z najciaśniejszych łuków. W ostrym Fordzie zaskoczył mnie też minimalny apetyt na paliwo. Wprawdzie firma podaje, że katalogowo auto powinno spalać 7,9 litra w mieście, 4,8 litra na trasie i 5,9 litra w cyklu mieszanym, ale w przypadku sportowego auta powinniśmy włożyć między bajki dane katalogowe. Podczas delikatnej jazdy w trasie zeszliśmy, co prawda poniżej 6 l/100km, jednakże wtedy Fiesta ST staje się zwyczajnym autem segmentu B a nie małym bolidem. Oszczędność zamiast przyjemności z prowadzenia takiego auta? NIGDY! Dlatego, do danych katalogowych powinniśmy dołożyć, co najmniej litr. W mieście, około 8,5 litra, na trasie około 5,5 litra a średnio około 6,6 litra. W trakcie ostrej jazdy krętymi, bieszczadzkimi drogami auto paliło średnio około 10 l/100km. I to jest naprawdę dobry wynik.

 

Niewątpliwym atutem ostrej Fiesty jest zawieszenie. Zresztą, od Focusa MKI ten element Forda jest klasą samą dla siebie i konkurencja, choć bardzo się stara, jeszcze nie doszlusowała do fordowskiego standardu.

 

Okiem przedsiębiorcy
Za Fiestę ST Ford życzy sobie 73 500 zł. Testowy egzemplarz kosztował około 80 tys. I to jest dobra cena. Za Fabię RS (180 KM) trzeba wydać minimum 75 000 zł, za 180-konne Polo GTI co najmniej 78 790 zł, a 200-konne Clio RS kosztuje? 89 900 zł.

 

Ford poprzez swoje usługi finansowe zapewnia możliwość zakupu auta na kredyt lub wzięcia go w leasing poprzez swój bank i swoje salony dealerskie. Kredyt to możliwość zakupu auta na raty przez okres od 12 do 60 miesięcy. Preferowany jest zakup przy minimalnym 10-procentowym wkładzie własnym. Istnieje jednak możliwość skredytowania 100% wartości auta. W przypadku leasingu, opłata wstępna wynosi od 10 do 45 procent. Okres umowy trwa zaś od 24 do 60 miesięcy

 

Auta objęte są 2-letnią gwarancją fabryczną lub dodatkowo (Ford Produkt) od 3 do 5 lat lub 150 tys. kilometrów. Dwa lata gwarancji przysługuje też na powłokę lakierniczą, a 12 ? na perforację blach nadwozia.

 

Posłowie
Posłowie jest tym razem krótkie. Fiesta ST dostarczyła nam naprawdę wiele radości. A wszystkim tym, którzy nie widzą sensu produkcji takich aut mówimy: ?nie idźcie tą drogą?!?

 

Tekst i zdjęcia: Artur Balwisz

 

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Autobusy Volvo z Wrocławia dla Norwegów

W rafineriach znowu drożej, a na stacjach taniej