w

Fiat Barchetta (1995-2005)

Smutne to, ale prawdziwe – lato błyskawicznie dobiega końca, a już wkrótce czekają nas ponure i ciągnące się w nieskończoność zimowe dni. No cóż, pozostaje nam tylko spróbować złapać nieliczne gorące promienie słońca podczas jednej z ostatnich wakacyjnych podróży, najlepiej za kierownicą własnego roadstera. Jeżeli nie stać was na Porsche Boxstera i uważacie, że Mazda MX-5 jest zbyt ?mainstreamowa?, powinniście zwrócić uwagę na interesującego przybysza ze słonecznej Italii ? Fiata Barchettę.

Chociaż niewielu o tym pamięta, kiedyś Fiat słynął z budowy bardzo udanych, niewielkich samochodów sportowych z otwartym dachem. Wystarczy wspomnieć o takich modelach jak 124 Sport Spyder czy X1/9. Szczególnie ta druga konstrukcja rozbudziła fantazję fanów marki, oferując za stosunkowo niewielkie pieniądze namiastkę prawdziwego ?sportowca?. Dopiero na początku lat 90-tych przeżywający mały renesans formy Fiat postanowił wrócić do chlubnych tradycji. Pierwsze projekty małego ?sportowca? zostały opracowane w Centro Stile Fiata przez Andreasa Zapatinasa i Alessandro Cavazzę. Wreszcie w 1995 roku długo wyczekiwana Barchetta trafiła do produkcji. Zgrabny dwumiejscowy roadster powstał na platformie Tipo B, wykorzystanej przy budowie pierwszej generacji Punto. Produkcja odbywała się w fabryce firmy nadwoziowej Maggiora, której logo można dostrzec po otworzeniu drzwi.

 

Największym plusem Barchetty jest jej wyjątkowość. To nie żart ? nie dość, że takich ?Fiacików? jeździ po naszych drogach stosunkowo niewiele, to tak prezentujących się samochodów w tej cenie można tylko ze świecą szukać. Jeżeli lubicie wyróżniać się w tłumie, Barchetta sprawdzi się doskonale. Oprócz interesującej linii nadwozia uwagę zwracają takie detale jak chociażby nietypowe klamki wysuwające się po naciśnięciu przycisku. To ukłon w stronę rozwiązań spotykanych jeszcze w latach 70-tych.

Również wnętrze urozmaicone wstawkami w kolorze nadwozia sprawia korzystne wrażenie, chociaż niektórzy uważają, że zostało przeładowane detalami. Materiałowy dach chował się za plecami pasażerów pod specjalną pokrywą. Za dopłatą można było zamówić m.in. dodatkowe pałąki przeciwkapotażowe, przydatny podczas podróży z większymi prędkościami windshot i sztywny dach typu hardtop. Ten drugi dobrze sprawdza się w przypadku całorocznej eksploatacji. Barchetta najlepiej sprzedawała się w swojej ojczyźnie, ale znalazła wielu zwolenników także w Wielkiej Brytanii i Japonii. Pomimo tego, że była oferowana jedynie w wersji z kierownicą po lewej stronie, szybko pojawiły się warsztaty specjalizujące się w ?przekładkach?. Dzięki temu brytyjscy i japońscy entuzjaści mogli bez przeszkód cieszyć się małym roadsterem.

W 2002 roku produkcję tymczasowo wstrzymano z powodu bankructwa Maggiory. Na szczęście szybko podjęto decyzję o przeniesieniu linii produkcyjnych do mieszczącej się na przedmieściach Turynu fabryki Mirafiori, a w międzyczasie przeprowadzono face lifting. Odświeżona Barchetta powróciła w 2004 roku, różniąc się od poprzednika m.in. nowymi reflektorami oraz przeprojektowanymi zderzakami. Sporo elementów znajdujących się dotychczas na liście wyposażenia dodatkowego trafiło do ?serii?. Radość z powrotu zadziornego modelu nie trwała jednak długo, bo już rok później lubiana Barchetta odeszła na dobre. Ostatecznie powstało 57 700 egzemplarzy.

 

Pod zgrabną maską roadstera montowano tylko jeden silnik o pojemności 1747 cm3 i mocy 130 KM, który współpracował z manualną skrzynią biegów o pięciu przełożeniach. Bardzo nowoczesna jak na swoje czasy czterocylindrowa, szesnastozaworowa jednostka wyposażona została w układ zmiennych faz rozrządu. Co ciekawe, był to pierwszy model Fiata wyposażony w to rozwiązanie, chociaż patent zarejestrowano już w latach 70-tych. Ten sam silnik trafił później do modelu Coupe oraz Punto II HGT. Lekka Barchetta ma niezłe przyspieszenie, osiągając pierwszą ?setkę? w około 9 sekund, przy okazji ciesząc także słuch właściciela.

Malkontenci szybko zwrócą uwagę na to, że prawdziwy roadster powinien mieć napęd na tylną oś, ale wiecie co? W tym wypadku to nie ma znaczenia. ?Fiacik? prowadzi się bardzo przyjemnie, dając sporą frajdę z szybkiego pokonywania zakrętów i wręcz zachęcając do wykorzystywania pełni jego możliwości. Oczywiście, nie warto przesadzać, bo zawieszenie oparte o kolumny MacPhersona i belkę skrętną ma swoje granice (jak każde!) ? dostrzec to można podczas podróży z prędkościami bliskimi do maksymalnej (200 km/h), kiedy to Barchetta zaczyna zachowywać się trochę niespokojnie. Średnie spalanie utrzymuje się na w miarę akceptowalnym poziomie ? około 9 litrów na ?setkę?.

 

Przyszedł czas na przysłowiową łyżkę dziegciu w beczce miodu ? Barchetta jest samochodem dość delikatnym, którego eksploatacja wymaga sporej uwagi. Podobnie jak w przypadku wszystkich kabrioletów szczególnie kosztowne są wszelkie naprawy mechanizmu składania dachu czy też uszkodzenia poszycia. Również koszt niektórych uszczelek może przyprawić o ból głowy. Słabym punktem jednostki napędowej jest dość awaryjny wariator zmiennych faz rozrządu ? koszt nowego to około 500 zł, a usterka objawia się pracą zimnego silnika przypominającą silnik Diesla i odczuwalnym spadkiem mocy na średnich i wysokich obrotach.

Często zdarzają się także wycieki oleju i usterki osprzętu ? przepływomierza, pompy wody, termostatu czy sondy lambda. Egzemplarze z pierwszych lat produkcji są dość podatne na korozję (szczególnie te, które parkowano ?pod chmurką?), ale dobra konserwacja nadwozia powinna zażegnać ten problem. Dokuczliwe mogą być awarie elektroniki, które są mankamentem wielu modeli włoskiego producenta z lat 90-tych. Na szczęście zdecydowaną większość ?kaprysów? Barchetty można usunąć za niewielkie pieniądze, co wpływa także na dość niskie koszty eksploatacji.

 

Ceny najstarszych używanych egzemplarzy Barchetty zaczynają się od około 5 tysięcy złotych. To naprawdę niewiele jak na samochód o tak dużych możliwościach, jednak prawdziwe okazje trafiają się bardzo rzadko, a sporo samochodów jest już w stanie trudnym do ?odratowania?. Dobrze utrzymana Barchetta z pewnością będzie dumą właściciela i wniesie nutkę nietuzinkowego, włoskiego stylu na nasze drogi. Kto wie, być może dzięki małemu włoskiemu roadsterowi przeżyjemy fantastyczną przygodę, której wspomnienie pomoże nam w dobrym humorze przetrwać zimowe wieczory i z entuzjazmem obmyślać plany na kolejne, wyjątkowe wakacje.

 

Autor: Daniel Banaś

Avatar photo

Napisane przez Wojciech Krzemiński

Jestem dziennikarzem motoryzacyjnym i przedsiębiorcą. Od 2012 roku prowadzę NaMasce.pl. Tworzę dla Was materiały o tematyce samochodowej i motocyklowej, ale też zaglądam do światów technologii, fotografii i biznesu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dodge Challenger Widebody od Ultimate Auto

Mercedes Sprinter Caravan Concept